
Najwyższa Izba Kontroli nie pozostawiła suchej nitki na Narodowym Programie Ochrony Zdrowia Psychicznego. Krytycznie oceniono realizację zadań i celów, które postawił przed sobą rząd Donalda Tuska w 2011 roku. Skutecznością nie wykazały się też samorządy.
Kontrola dotyczyła głównie lat 2011-2015. O tym, jak dotkliwa okazała się porażka programu, świadczą konkretne liczby. W pierwszej połowie ubiegłego roku z powodu zaburzeń psychicznych Polacy wzięli prawie 10 milionów dni wolnych od pracy. Na liście najczęstszych przyczyn urlopów zdrowotnych zaburzenia psychiczne wyprzedziły choroby krążenia.
Znajduje to odzwierciedlenie w ZUS-owskich kosztach związanych z chorobami tego typu. W 2010 roku wyniosły one 4,5 miliarda złotych, a w 2015 – o prawie 1,5 miliarda więcej.
Fiasko Narodowego Programu Ochrony Zdrowia Psychicznego uniemożliwiło tworzenie spójnego i zróżnicowanego systemu skutecznej prewencji i leczenia zaburzeń psychicznych, a także poprawę jakości życia oraz integrację społeczną osób z zaburzeniami psychicznymi
– czytamy we wnioskach NIK dotyczących kontroli.
Co poszło nie tak?
Na mocy rozporządzenia Rady Ministrów z dnia 28 grudnia 2010 roku wyznaczono zadania, mające na celu podniesienie jakości ochrony zdrowia psychicznego Polaków. W dokumencie wskazano m.in.:
- zwiększenie liczby oddziałów psychiatrycznych w szpitalach,
- rozwijanie pozaszpitalnych form opieki środowiskowej (stosownie do lokalnego zapotrzebowania i uwarunkowań)
- tworzenie centrów zdrowia psychicznego,
- dążenie do zmniejszania dużych szpitali psychiatrycznych.
Jak twierdzi NIK, skuteczność realizacji tych zadań była dramatycznie niska:
W większości zadania ujęte w Narodowym Programie Zdrowia Psychicznego, przypisane poszczególnym podmiotom nie były realizowane. Jednostki samorządu terytorialnego realizowały tylko pojedyncze zadania, nie zawsze w całości, częściej tylko w niepełnym zakresie. Ze swoich zadań nie wywiązywały się też ministerstwa, np. Minister Zdrowia nie zrealizował 29 zadań spośród 32 określonych w harmonogramie Programu. Z kolei Minister Edukacji Narodowej zrealizował tylko dwa zadania, spośród dziewięciu przypisanych do wykonania […].
Nie udało się m.in. stworzyć zapowiadanych centrów zdrowia psychicznego oraz rozwinąć form psychiatrycznej opieki środowiskowej. Samorządy nie wdrożyły planu zmniejszania i przekształcania dużych szpitali.
Rząd PiS-u też nie sprostał zadaniu?
Zmiana władzy bynajmniej nie wpłynęła na podjęcie w tej materii konkretnych działań. NIK skrytykował także obecny rząd:
Minister Zdrowia nie przygotował do końca 2015 r., nowej edycji Narodowego Programu Ochrony Zdrowia Psychicznego na lata 2016-2020 […] Dopiero w kwietniu 2016 r. Minister Zdrowia powołał Zespół ds. wdrożenia pilotażu programu psychiatrii środowiskowej w ramach Narodowego Programu Ochrony Zdrowia Psychicznego, przy czym jeszcze w sierpniu 2016 r. nie posiadał informacji o przewidywanej liczbie ośrodków i populacji objętej pilotażem […]
Dlatego NIK wzywa resort zdrowia do „wdrożenia nowej edycji NPOZP na lata 2017-2022 i wyeliminowanie stwierdzonych przez NIK nieprawidłowości”.
Skala problemu w Polsce
Według raportu Rzecznika Praw Obywatelskich na temat ochrony zdrowia psychicznego w Polsce z 2014 roku u co czwartego Polaka można rozpoznać w ciągu życia przynajmniej jedno zaburzenie psychiczne. Badania EZOP (Epidemiologia Zaburzeń Psychiatrycznych i Dostępność Psychiatrycznej Opieki Zdrowotnej) wskazują, że 20-30% Polaków prędzej czy później dotyka długotrwałe obniżenie nastroju skutkujące zmniejszoną aktywnością życiową.
Zaburzenia psychiczne najczęściej związane są z nadużywaniem substancji psychoaktywnych, głównie alkoholu. Problem ten dotyczy około 3 milionów Polaków, z czego prawie jedną trzecią możemy określić jako uzależnionych. Co dziesiąty Polak cierpi na zaburzenia lękowe, w tym fobie społeczne. U trzech na stu badanych rozpoznano depresję, dystymię (odmiana depresji o nieco łagodniejszym przebiegu) lub manię.
W sumie na różnego rodzaju zaburzenia psychiczne cierpi w ciągu swojego życia nawet 8 milionów dorosłych Polaków. Po uwzględnieniu dzieci i młodzieży, liczba ta może wynosić nawet 12 milionów.
Pracodawcy też nie są bez winy
Brak skutecznych działań ze strony obu rządów to jednak nie jedyna przyczyna tak olbrzymiej skali zaburzeń psychicznych wśród Polaków. Odpowiedzialność za ten stan rzeczy ponoszą także pracodawcy.
W ubiegłym roku Instytut Zarządzania w Ochronie Zdrowia Uczelni Łazarskiego w Warszawie wydał raport nt. ekonomicznych i społecznych kosztów depresji. Jedna z jego autorek, dr Małgorzata Sobotka, zauważa, że bardzo niewiele firm dba o zdrowie psychiczne swoich pracowników – a wystarczyłoby opłacenie pakietu usług medycznych lub chociażby karnetu na zajęcia sportowe. To szczególnie ważne w obliczu faktu, że pracujemy coraz dłużej.
Wydajność u chorych na depresję jest zwykle o 5-6 godzin pracy tygodniowo mniejsza w porównaniu do osób zdrowych. To tak, jakby pracowali oni o prawie jeden dzień krócej tygodniowo
– zwraca uwagę dr Sobotka.
Choć depresja to tylko ułamek wszystkich zaburzeń psychicznych, to jej przykład najlepiej ilustruje koszty z nimi związane. Zdaniem dr Jerzego Gryglewicza w przypadku depresji dysproporcja między wydatkami NFZ-u a obciążeniami ZUS-u są większe niż przy każdej innej chorobie. Jej leczenie kosztuje bowiem kilkukrotnie mniej niż przysługujące z jej tytułu zwolnienia i renty.
Jak ograniczyć liczbę zaburzeń psychicznych w Polsce? Jakie działania może podjąć rząd, a jakie pracodawcy?
Dodaj komentarz
4 komentarzy do "Zdrowie psychiczne Polaków. Dlaczego jest z nim aż tak źle?"
W artykule pokazano skutki, czyli różnego rodzaju choroby psychiczne. A jakie są przyczyny? Czy wiadomo dlaczego Polacy chorują na depresję, nadużywają alkoholu, itd.?
Fakt – ten aspekt sprawy nie jest może szczególnie wyeksponowany. Nie chcieliśmy, by artykuł się wydłużył. Tym bardziej, że czynników sprzyjających chorobom psychicznym jest bardzo wiele.
Jeśli jednak mielibyśmy wskazać jeden zasadniczy powód zwiększonej zachorowalności w ostatnich latach, to byłby nim prawdopodobnie ogólny stres i przepracowanie. Właśnie dlatego wspomnieliśmy o odpowiedzialności pracodawców. Druga sprawa to niewystarczające działania władz. Jeśli nawet walczy się z depresją czy alkoholizmem wśród Polaków, to raczej w zakresie ich leczenia, a nie zapobiegania.
Pytamy więc o propozycje działań, które skutkowałyby nie tylko wzrostem liczby wyleczonych, ale także ograniczeniem liczby osób narażonych na zaburzenia psychiczne.
Z zaburzeniami psychicznymi jest tak, jak z zaburzeniami uczenia się. Obecnie co drugi dzieciak „cierpi” na dysleksję, dyskalkulię czy inną dysmózgię, a co drugi dorosły „cierpi” na depresję, BPD czy OCD. A prawda jest taka, że zdecydowana większość z nich jest albo przeraźliwie leniwa (dzieci), albo przeraźliwie upośledzona życiowo (dorośli), to i wymyśla sobie usprawiedliwienie w postaci tej czy innej choroby. Papier wszystko zniesie, a paru Kazimierzy dość łatwo przekonuje do postawienia „diagnozy”.
W Stanach sięgnęło to już szczytów absurdu (spędziłam tam parę lat na praktyce właśnie w ośrodku leczenia zaburzeń) – do psychologa czy psychiatry chodziło się nie po pomoc, a dla szpanu, bo depresja była „modna” i każdy chciał móc się tym chwalić. Nie tylko dorośli – dzieci też. No i rośnie pokolenie takich, za przeproszeniem, cipowatych specjalnych płatków śniegu, emo trzynastolatków z problemami pierwszego świata („ojej, chłopak mnie nie chce, idę sobie podciąć żyły!”)… w Polsce też już to widać. Takie to właśnie problemy ze zdrowiem psychicznym Polaków. Rzygać się chce, jak sie na to patrzy.
Pani Kamilo, z takim podejściem do problemów psychicznych raczej nie powinna pani pracować w ośrodku leczenia zaburzeń, narażając się na ciągłe nudności. Oczywiście, można ignorować fakt, że fobie, mania, depresja to jednostki chorobowe opisane dokładnie w piśmiennictwie medycznym, można również oskarżyć lekarzy, że stawiają złe diagnozy (ulegając „modzie” i naciskom pacjentów, można też szydzić z problemów ludzi dotkniętych depresją, Niestety, taka postawa świadczy nie tylko o braku empatii, ale i o ignorancji. Dlatego proponuję, aby najpierw spróbowała pani pogłębić swoją wiedzę na temat zaburzeń psychicznych – polecam prace Kępińskiego, Olesia, Jaklewicza oraz innych wybitnych psychiatrów – a dopiero potem bawiła się w uogólnienia.