Norwegia – której nazwa pochodzi od staronordyjskiego norðrvegr („droga na północ”) – jest relatywnie najbogatszym krajem spośród pięciu państw nordyckich. Źródłem norweskiego dobrobytu są m.in. trwająca od ponad 40 lat eksploatacja bogatych złóż ropy i gazu, idea zrównoważonego rozwoju, dyplomacja pokojowa, międzynarodowa współpraca rozwojowa czy społeczna odpowiedzialność biznesu.
Neutralny mediator
Norwegia uważana jest obecnie za ważnego eksportera nie tylko ropy i łososia, ale również pokoju. Ma to odbicie w przyznawanej właśnie przez norweski parlament Pokojowej Nagrodzie Nobla. Kraj do 1905 roku stanowił część Szwecji – państwa, które może poszczycić się jednym z najdłuższych okresów neutralności w historii współczesnej. W zasadzie pierwszym konfliktem od czasów wojen napoleońskich, w który zaangażowała się Norwegia, była druga wojna światowa, gdy w kwietniu 1940 roku wojska niemieckie zaatakowały nadbrzeżne miasta kraju.
Obecnie Norwegia z powodzeniem pełni rolę facylitatora (czyli, mówiąc prościej, pośrednika w łagodzeniu i rozwiązywaniu sporów) na arenie międzynarodowej – m.in. na Filipinach, w Nepalu, Somalii, Etiopii czy Kolumbii. Można wręcz mówić o norweskim modelu pokojowej mediacji.
Istota tego modelu polega na budowie zaufania, a nie na mediacji opartej na sile i presji. Jak mówił były minister spraw zagranicznych kraju, Jan Petersen, charakter misji Norwegii sprowadza się do roli peacehelpers (wspomagających pokój), a nie peacemakers (czyniących pokój).
Za skutecznością mediacji w wykonaniu tego nadmorskiego państwa stoi szereg czynników:
- peryferyjne położenie geograficzne – Norwegia znajduje się w izolacji od głównych ognisk zapalnych na świecie, co implikuje bezstronność,
- brak tradycji mocarstwowych i imperialnych – nie budzi to podejrzeń o tendencyjne zaangażowanie i ukryte zamiary wobec skonfliktowanych stron,
- bogate dziedzictwo protestanckiej działalności misjonarskiej – w powszechnej opinii działalność pokojowa jest jej sekularnym następcą,
- dobre stosunki na arenie międzynarodowej – Norwegia utrzymuje pozytywne relacje m.in. ze Stanami Zjednoczonymi, Europą Zachodnią, Chinami, Izraelem i krajami Bliskiego Wschodu, może więc pełnić funkcję tzw. budowniczego mostów,
- silnie rozwinięty sektor obywatelski – w Norwegii funkcjonują takie liczące się organizacje pozarządowe i placówki naukowo-badawcze, jak Norweski Czerwony Krzyż, Instytut Badań nad Pokojem w Oslo (PRIO) czy Pomoc Norweskiego Kościoła,
- pozytywny wizerunek skandynawskiego „charakteru narodowego” – chłodny osąd rzeczywistości, niepoddawanie się emocjom, zdolność do empatii, koncyliacyjność,
- gotowość do finansowania przedsięwzięć służących pokojowi na świecie – opłacanie ekspertyz i misji monitorujących, dotacje na projekty w zakresie pomocy humanitarnej itd.
W 2008 roku ogólna wartość norweskiej pomocy dla zagranicy dotyczyła 110 krajów i wyniosła prawie 4 miliardy dolarów (1% PKB), z czego 140 milionów trafiło na cele związane z umacnianiem pokoju i mediacjami międzynarodowymi.
Dobrobyt oparty na mądrym gospodarowaniu surowcami
Norwegowie – mimo konieczności powojennej odbudowy państwa – mieli przynajmniej jeden niepodważalny atut, na którym stosunkowo łatwo zbudować bogatą gospodarkę. Kraj obfituje bowiem w złoża ropy naftowej i gazu ziemnego. Według danych CIA, w 2015 roku Norwegia była 16 wydobywcą ropy i 7 wydobywcą gazu na świecie.
Sam dostęp do surowców energetycznych nie gwarantuje jednak szybkiego rozwoju gospodarczego, a przede wszystkim społecznego. Na przykładzie wielu krajów naftowych – Nigerii, Iranu czy Arabii Saudyjskiej – doskonale widać, że oparcie produktu krajowego na eksporcie paliw (często jest to ponad 90% całkowitego eksportu) może prowadzić do gwałtownego rozwarstwienia się społeczeństwa. Autorytarne rządy oraz skrajnie nierówny podział zysków z eksportu (bogaci wciąż się bogacą, biedni coraz bardziej biednieją), a także brak inwestycji w kapitał ludzki powodowały w konsekwencji niepokoje społeczne, maskowane relatywnie wysokim PKB per capita.
Norwegia obrała zupełnie odmienną drogę gospodarowania własnymi złożami, odkrytymi stosunkowo niedawno, bo dopiero w latach 60. XX wieku. Niedługo później, w 1972 roku, utworzono Oljedirektoratet (OL) – Norweski Dyrektoriat Naftowy – oraz jedną z najbardziej rozpoznawalnych obecnie spółek z sektora paliw, Statoil. OL z założenia ma na celu wypracowywanie jak największych profitów dla całego społeczeństwa norweskiego, a przy tym dbać o środowisko naturalne. Dyrektoriat służy też jako organ doradczy dla Ministerstwa Ropy Naftowej i Energii, zajmuje się prowadzeniem badań w obrębie szelfu kontynentalnego oraz monitorowaniem działań w zakresie wydobycia ropy i gazu ziemnego na terytorium kraju.
Drugi z założonych wówczas podmiotów – Statoil – był z kolei ucieleśnieniem idei stricte biznesowego zarządzania zasobami naturalnymi. Początkowo spółka miała zagwarantowane minimum 50% udziału w każdej licencji produkcyjnej w sektorze. Dopiero później wprowadzono zmiany w tej zasadzie, dopuszczając mniejszy udział państwa w zyskach. W 2013 roku Statoil uzyskał w rankingu Forbesa dwudzieste szóste miejsce na świecie pod względem zysków z działalności oraz jedenaste w sektorze paliwowym pod względem obrotów. Firma zatrudnia obecnie ponad 20 tysięcy pracowników w 36 krajach, w tym w Polsce.
Pragmatyczni i rozważni
Istotną przyczyną obecnego bogactwa Norwegii (to szósty kraj świata pod względem PKB per capita wg parytetu siły nabywczej) było również korzystanie z poprzednich doświadczeń innych państw. Kraj skutecznie uchronił się przed tzw. chorobą holenderską. O tym zjawisku pisał m.in. noblista z 2001 roku w dziedzinie ekonomii, Joseph E. Stiglitz w „Globalizacji”: dopływ kapitału prowadzi do aprecjacji waluty, co sprawia, iż import staje się tańszy, a eksport droższy. Nazwa pochodzi od doświadczeń Holandii po odkryciu gazu ziemnego na Morzu Północnym. Sprzedaż gazu podniosła wartość waluty holenderskiej, poważnie szkodząc innym gałęziom eksportowym tego kraju. Był to niełatwy, ale rozwiązywalny problem dla Holandii, natomiast dla krajów rozwijających się może on być szczególnie trudny do przezwyciężenia.
Intensywna eksploatacja zasobów prowadzi tu do „wysysania” kapitału i pracy z innych gałęzi gospodarki, a w efekcie do regresu gospodarczego (a nie, jak można by przypuszczać, wzrostu). Z podobnym problemem mierzyła się również Hiszpania w okresie konkwistadorskim (nadpodaż złota z Ameryki Południowej doprowadziła do galopującej inflacji i sprawiła, że import towarów okazał się bardziej opłacalny niż wspieranie własnej gospodarki) i Polska w okresie PRL-u (nadmierne inwestycje w wydobycie i eksport węgla).
Norwegia, dzięki rozsądnej polityce gospodarczej, uniknęła tej swoistej „gorączki ropy”. Nacjonalizacja złóż, kompleksowy monitoring oraz gospodarczy pragmatyzm doprowadził nie tylko do gwałtownego rozwoju kraju, ale i do zagwarantowania stabilności przyszłym pokoleniom. Na działalności wydobywczej opiera się Globalny Fundusz Emerytalny, popularnie znany jako Oljefondet (dosł. Fundusz Ropy). W 2015 roku przekroczył on 7 000 miliardów koron (ok. 3 300 mld zł), a zgromadzone środki mają na celu zarówno zabezpieczenie budżetu państwa przed łagodnymi, krótkoterminowymi zmianami w dochodach z eksportu ropy i gazu, jak i służyć jako narzędzie transformacji bogactwa z formy surowcowej w kapitałową.
Zrównoważony rozwój po norwesku
Z powyższego wyłania się obraz państwa, które dba nie tylko o „dziś”, ale również – czy może nawet przede wszystkim – o „jutro”. Norwegii zdecydowanie nie jest obca idea zrównoważonego rozwoju, czyli – jak głosi raport WCED „Nasza wspólna przyszłość” z 1987 roku – takiego, w którym potrzeby obecnego pokolenia mogą być zaspokojone bez umniejszania szans przyszłych pokoleń na ich zaspokojenie.
Zrównoważony rozwój dąży do integracji działań w trzech obszarach:
- ekonomii – rozumianej jako wyrównanie wzrostu gospodarczego w różnych regionach świata;
- społeczeństwa – zapewnienie dobrej jakości życia obecnym i przyszłym pokoleniom;
- środowiska – powstrzymanie degradacji środowiska naturalnego, ochrona zasobów, a także racjonalne ich wykorzystanie.
Ideę zrównoważonego rozwoju przedstawia poniższa grafika. Jak widać, wszystkie trzy obszary są ze sobą ściśle powiązane. Nie można więc ograniczać jednego z nich na rzecz innych (na przykład rezygnować z ochrony środowiska, by podnieść rozwój społeczny regionu), ale należy utrzymywać je w równowadze.
Właśnie ze względu na wyjątkowo szkodliwy wpływ wydobycia ropy naftowej na środowisko naturalne ochrona przyrody jest w Norwegii jednym z priorytetów. Widać to między innymi w emisji dwutlenku węgla. Co prawda w latach 1990-2009 wzrosła ona aż o 32 procent – wobec 1 procenta, jaki był dopuszczalny na mocy Protokołu z Kioto – ale już rok później Norwegia zapowiedziała, że do 2030 roku osiągnie tzw. neutralność węglową (czyli zerową emisję dwutlenku węgla netto).
Znajduje to odbicie w Klimaløftet (w wolnym tłumaczeniu „obietnicy klimatycznej”) – kampanii rządowej traktującej o zmianach klimatycznych i metodach redukcji emisji CO2. Adresowana jest ona nie tylko do przedsiębiorstw – które z oczywistych względów mają największy jednostkowy udział w produkcji zanieczyszczeń – ale również do szkół i obywateli. Do zadań Klimaløftet należą m.in.:
- wykłady dla studentów i nauczycieli,
- seminaria dla przedsiębiorców,
- kampanie uświadamiające w mass mediach.
Ochrona przyrody – wyśrubowane standardy
Norwegia silnie inwestuje też w zrównoważoną turystykę. W kraju słynącym z fiordów (te w pobliżu miasta Ålesund zostały uznane w 2006 roku przez „National Geographic” za czołową lokację turystyczną na świecie) i lodowców co roku roi się od zwiedzających. To właśnie dzięki wysiłkom mającym na celu zachowanie dzikiej przyrody mogą oni cieszyć się pięknem skarbów natury nawet w najbardziej delikatnych i podatnych na zniszczenia terenach znajdujących się w granicach parków narodowych i innych obszarów chronionych.
Wiele miejsc o szczególnym wkładzie w zrównoważoną turystykę oznaczonych jest certyfikatami. Warunki ich otrzymania często wykraczają daleko poza poziom regulacji państwowych. Wśród certyfikatów można wymienić m.in.:
- Ecotourism Norway – przyznawany firmom; aby go otrzymać należy spełnić ponad sto surowych kryteriów dotyczących wydajności środowiskowej, roli spełnianej przez ośrodki goszczące turystów, integracji lokalnych społeczności oraz nabywania zasobów;
- Eco-Lighthouse – odnawiany co trzy lata certyfikat kładzie nacisk na zużycie energii, utylizację odpadów, transport, zakupy i środowisko pracy;
- Błękitną Flagę – dla plaż i zatok ocenianych pod względem standardów jakości wód, bezpieczeństwa, edukacji i informacji środowiskowej, zapewnienia usług i ogólnego zarządzania zasobami środowiska.
Historia Norwegii a rozwój państwa dobrobytu
Model państwa dobrobytu kształtował się w Norwegii przez wiele setek lat. Jego rozwój prezentuje poniższy wykres:
Jak wspominaliśmy już we wstępie, ideą państwa dobrobytu jest zabezpieczenie obywateli przed niekorzystnymi skutkami takich sytuacji życiowych jak starość, bezrobocie czy choroba. Jak ten proces przebiegał w przypadku Norwegii?
Zaczątki norweskiej polityki społecznej można było zaobserwować już w średniowieczu. Ówczesne prawodawstwo królewskie zobowiązywało rodziny do opieki nad swoimi członkami, zwłaszcza tymi znajdującymi się w gorszej sytuacji życiowej. Brało się to między innymi z panującego na półwyspie surowego klimatu. Pojedynczy człowiek, zwłaszcza starszy lub schorowany, mógł nie poradzić sobie w przedprzemysłowym społeczeństwie, musząc utrzymać się z rolnictwa lub rybołówstwa. Podstawą przeżycia stawało się więc wsparcie w obrębie rodziny lub lokalnej społeczności.
Aż do XVII wieku obowiązek socjalny spoczywał więc na rodzinie, a w przypadku osób samotnych – na władzach gminnych i właścicielach większych farm. Później stopniowo przesuwał się on w kierunku instytucji państwowych. Zmiana systemu podatkowego w okresie reformacji przyniosła zwiększenie środków, którymi dysponowały lokalne społeczności, a także utworzenie zarządzanych przez Kościół specjalnych komisji pomocowych, szpitali czy domów dla ubogich.
W 1845 roku w Norwegii powstały tzw. prawa ubogich – akty prawne zobowiązujące lokalne władze do utworzenia komisji do spraw pomocy ubogim, finansowane z lokalnych podatków. Choć głównym świadczeniodawcą pomocy pozostawała rodzina, w przypadku niskich dochodów obowiązek ten mógł zostać przeniesiony właśnie na komisję, która przyznawała odpowiednie zapomogi.
Jeszcze w XIX wieku w Norwegii wprowadzono pierwsze ubezpieczenia od nieszczęśliwych wypadków, choć obejmowały one głównie pracowników przemysłowych. Na początku kolejnego stulecia obowiązywały już zarówno ubezpieczenia na wypadek bezrobocia, jak i chorobowe. Ograniczono również czas pracy do ośmiu godzin dziennie – wcześniej mógł on wynosić nawet 95 godzin w skali tygodnia – a w przypadku nieletnich do sześciu. Na powszechny system ubezpieczeń trzeba było jednak poczekać aż do 1966 roku.
Jak się okazuje, „Dziewczynka z zapałkami” H. Ch. Andersena mocno czerpała z rzeczywistości – wyzysk pracy dzieci nie był w tamtych czasach niczym nowym.
Po okresie Wielkiego Kryzysu przełomu lat 20. i 30. XX wieku Norwegia wcieliła nową strategię, zgodnie z którą to państwo odpowiadało za tworzenie miejsc pracy i ochronę bezrobotnych. Niedługo wcześniej wprowadzono systemowe rozwiązania emerytalne – emerytura finansowana była po równo z podatków i z indywidualnych składek – oraz świadczenia dla niepełnosprawnych.
Polityka społeczna do dzisiejszego dnia zajmuje ważną pozycję w budżecie Norwegii. W 2014 roku rząd wydał na zabezpieczenia socjalne swoich obywateli aż 18,1% PKB.
Komentarz redakcji
Norwegia do dziś z sukcesem podążą ścieżką rozwoju państwa dobrobytu. Warto jednak zwrócić uwagę, że od wielu lat podchodzi do tematu kompleksowo i umiejętnie.
Po pierwsze – ropa. Norwegia stała się bogata w dużej mierze dzięki bogatym złożom ropy naftowej i gazu. Jak jednak zaznaczyliśmy wcześniej, same bogactwa naturalne nie wystarczą, by kraj zapewniał przez dłuższy czas wysoką jakość życia swoim obywatelom. Norwegia dobrze wykorzystała jednak swoją szansę, prowadząc bardzo rozsądną i przemyślaną politykę – zyski z ropy są sprawiedliwie dzielone pomiędzy obywateli, a część dochodów jest przeznaczana na „fundusz awaryjny”, zabezpieczający przyszłość obywateli i umożliwiający zmianę strategicznego kierunku rozwoju kraju (gdyby zaszła taka konieczność).
Po drugie kraj ten potrafi sprytnie i korzystnie określać swoją pozycję na arenie polityki międzynarodowej. Duże zaufanie, jakim Norwegia jest przez to darzona, przekłada się na większy spokój w kraju i możliwość skupienia się na polityce wewnętrznej. Ta stabilność i przewidywalność przyciąga z kolei wysokiej jakości inwestycje oraz kapitał ludzki.
Po trzecie – norweski gospodarczy pragmatyzm. Polega on na umiejętnej obserwacji zjawisk i trendów na rynku, wyciąganiu odpowiednich wniosków oraz wdrażaniu skutecznych mechanizmów zabezpieczających interes kraju.
Wreszcie przemyślane wdrożenie idei zrównoważonego rozwoju (ochrona przyrody, rozwój społeczeństwa) pozwoliło Norwegom stworzyć przyjazny klimat do rozwoju biznesu i realizowania osobistych dążeń obywateli.
Podsumowując – tak, Norwegia wykorzystała swoją przewagę, opartą na bogatych złożach naturalnych, ale zrobiła to w sposób przemyślany, oparty na dbaniu o własne interesy, sprawiedliwym podziale dóbr, uczciwości, przewidywaniu i skutecznym modelu rozwoju.
My, Polacy, nie powinniśmy jednak Norwegom zazdrościć. Zamiast tego skupmy się na tym co sami posiadamy i pomyślmy, jak mądrze wykorzystać posiadane zasoby, aby zapewnić lepsze życie sobie i przyszłym pokoleniom. Dobra strategia jednak prawdopodobnie nie wystarczy, konieczna będzie także uczciwość i skuteczność naszych decydentów…
Źródła:
Top 10 Awesome Facts About Norway – zbiór ciekawostek o Norwegii (YouTube)
Dookoła świata Norwegia – film dokumentalny o Norwegii (YouTube)
Accelerating more sustainable energy solutions – zrównoważony rozwój wg Statoil (YouTube)
Droga państw nordyckich z peryferii do centrum gospodarki światowej, Pawluszko T. (PDF)
Szlak Norden. Modernizacja po skandynawsku, Anioł W., Dom Wydawniczy Elipsa, 2013
Dodaj komentarz
4 komentarzy do "Dlaczego Norwegia jest bogata? Historia rozwoju norweskiego państwa dobrobytu"
Zainteresowanym tematyką norweskiego sukcesu w zagospodarowaniu morskich złóż węglowodorów polecam ten tekst: http://www.sv.uio.no/tik/forskning/publikasjoner/tik-rapportserie/Ryggvik.pdf . Autor wskazuje m.in., że stawiając czoła międzynarodowym koncernom na etapie ustalania zasad eksploatacji złóż ropy i gazu, Norwegowie nie zaczynali „od zera” – mieli możliwość zdobycia pewnych doświadczeń w okresie dynamicznego rozwoju hydroenergetyki w I połowie XX wieku.
Oljefondet to nie okolo 7 mld koron tylko okolo 7000 mld koron. Czeski błąd.
Dzięki 🙂 Poprawione
7000 mld = 7 bln