Dyskusji dotyczącej prawa do posiadania broni towarzyszą nieraz równie wielkie emocje co najgorętszym sporom światopoglądowym. Zwolennicy poszerzenia dostępu do broni palnej twierdzą, że opór wobec ich postulatów wynika z irracjonalnego strachu. Na dowód przedstawiają przekonujące argumenty i statystyki.
Zacznijmy jednak od początku. Przedstawiamy kilka faktów, co do których nikt (nawet zagorzały przeciwnik liberalizacji przepisów) nie powinien mieć wątpliwości. Na ten moment jedynie je zasygnalizujemy – ich rozwinięcie znajdziecie w dalszej części tekstu.
Fakt pierwszy: poszerzenie dostępu do broni dla praworządnych obywateli nie jest ani postulatem nowym, ani oderwanym od realiów współczesnego świata.
Fakt drugi: powiedzieć, że liczba sztuk legalnej broni w Polsce jest niewielka, to nie powiedzieć nic. Na 100 polskich obywateli przypada 1,3 sztuki broni, co czyni nas jednym z najbardziej „rozbrojonych” narodów w Europie. Za nami pod tym względem plasują się tylko Litwini i Rumuni.
Fakt trzeci: procedura związana z uzyskaniem pozwolenia na broń jest w Polsce dość skomplikowana – aby przez nią przebrnąć, trzeba się wykazać sporą determinacją. W dodatku koszt egzaminu i badań, a także opłata skarbowa za złożenie wniosku są – jak na polskie warunki – stosunkowo wysokie.
Procedurę uzyskania pozwolenia na broń w przystępny sposób przedstawia poniższy film:
Fakt czwarty: wszelkie poważne inicjatywy dotyczące zmiany przepisów w tym zakresie dalekie są od postulatu całkowitego i nieregulowanego dostępu do broni. Mało kto mówi w Polsce o możliwości jej zakupu anonimowo, bez zezwolenia i bez konieczności jej rejestracji. Obywatelskie i poselskie projekty ustaw, które ostatnio wpływały do Sejmu, zakładały jedynie poszerzenie dostępu i uproszczenie procedur tak, by praworządny obywatel mógł zdobyć pozwolenie bez większych trudności.
Z tego właśnie powodu odrzucamy rzadko formułowane propozycje skrajne, które obecnie nie mają najmniejszych szans na realizację. Warto jednak zastanowić się nad choćby częściową liberalizacją przepisów. Czy poszerzenie dostępu do broni rzeczywiście zwiększyłoby bezpieczeństwo Polaków?
Jak miałoby wyglądać poszerzenie dostępu do broni?
Propozycje ROMB-u i Kukiz’15 – skończyć z niejasnymi przepisami
Poszerzenie dostępu do broni poprzez uproszczenie procedur od dawna postuluje Ruch Obywatelski Miłośników Broni (ROMB). W 2014 roku Ruch przygotował obywatelski projekt nowelizacji ustawy o broni i amunicji, który zakładał wprowadzenie kategorii broni dla doskonalenia umiejętności zawodowych żołnierzy i formacji uzbrojonych, a także broni palnej dla „ochrony miru domowego”.
Kwestie ubiegania się o pozwolenie na broń reguluje ustawa z dnia 21 maja 1999 roku o broni i amunicji. Art. 10 stanowi, że właściwy organ Policji wydaje pozwolenie na broń obywatelowi, który nie stanowi zagrożenia dla siebie i bezpieczeństwa publicznego oraz przedstawi ważną przyczynę posiadania broni. Komendant wojewódzki policji musi mieć pewność, że broń jest wnioskodawcy niezbędna (ze wskazanych we wniosku powodów) oraz nie zostanie użyta do celów przestępczych.
Przyczyny uzasadniające posiadanie broni mogą być różne w zależności od typów pozwoleń. Jeżeli wniosek dotyczy pozwolenia na broń do celów ochrony własnej, należy wykazać stałe, realne i ponadprzeciętne zagrożenie zdrowia, życia lub mienia. Ubiegający się o broń do celów łowieckich musi posiadać uprawnienia do wykonywania polowań. Odrębne wymogi dotyczą także broni do celów sportowych, rekonstrukcji historycznych, kolekcjonerskich, pamiątkowych lub szkoleniowych.
Kolejnym obowiązkiem jest złożenie orzeczenia lekarskiego i psychologicznego. Badany jest ogólny stan zdrowia ze szczególnym uwzględnieniem układu nerwowego, wzroku oraz słuchu. Badanie psychologiczne kończy się sporządzeniem szczegółowego opisu osobowości, z którego powinno wynikać, jak ubiegający się o pozwolenie na broń może się zachować w stresującej sytuacji. Koszt badań: 400 złotych. Badanie należy powtarzać co 5 lat.
Po pozytywnym przejściu obowiązkowych badań należy podejść do egzaminu. Część teoretyczna sprawdza wiedzę na temat znajomości przepisów dotyczących broni, a część praktyczna – umiejętność posługiwania się nią. Koszt egzaminu także wynosi 400 złotych. Do ogółu wydatków związanych z posiadaniem broni należy oczywiście doliczyć cenę jej samej oraz akcesoriów – szczególnie tych, które są niezbędne do zgodnego z prawem przechowywania broni.
Próba przeforsowania swoich propozycji zakończyła się niepowodzeniem. To nie zniechęciło jednak członków ROMB-u, którzy po wyborach w 2015 roku zyskali silnego sojusznika w postaci posłów klubu Kukiz’15. Obecnie trwają prace nad projektem przygotowanym przez Fundację Rozwoju Strzelectwa w Polsce we współpracy z ROMB-em, który kukizowcy oficjalnie złożyli w Kancelarii Sejmu. Tym samym jest to formalnie projekt poselski, choć od początku w procesie jego tworzenia istotny był czynnik obywatelski.
ROMB na stronie internetowej promuje inicjatywę hasłem „Prawdziwie polski będzie ten Sejm, który nam prawo do broni przywróci”. Zdaniem pomysłodawców pierwszym krokiem ku szerszemu dostępowi jest uproszczenie przepisów. Na stronie internetowej ROMB-u poparcie dla propozycji wyraziło już niemal 60 tysięcy osób.
Projekt liberalizacji (czy, jak kto woli, racjonalizacji przepisów) zakłada ostateczne zerwanie z „uznaniowością”, tzn. sytuacją, w której komenda wojewódzka Policji „kieruje się własnymi interpretacjami”.
[…] w efekcie […] identyczne w treści podania [sic!] tej samej osoby będzie w różnych częściach kraju rozpatrzone odmiennie. Co więcej, w tej samej komendzie efekt końcowy różni się zależnie od czasu złożenia i rozpatrywania sprawy. Przepisy są nieprecyzyjne i w sposób dowolny interpretowane przez Policję, przy czym część interpretacji powstaje na drodze różnych uzusów. Zdarzają się przypadki interpretacji wręcz sprzecznych z brzmieniem przepisów, albo dotyczące spraw w nich nieujętych
– wskazują autorzy projektu w uzasadnieniu.
M.in. w tym celu proponują oni precyzyjne zdefiniowanie pojęć związanych z prawem do broni, by pozostawić organom decydującym jak najmniejsze pole do interpretacji. Zgodnie z pomysłem pozwolenia miałyby być wydawane według określonej kategorii broni. W projekcie wyszczególniono kilka typów pozwoleń, których udzielanie miałoby leżeć w gestii starosty lub prezydenta miasta.
Tak jak w przypadku innych decyzji administracyjnych ma to funkcjonować na zasadzie zero-jedynkowej, bez wyjątków i miękkich rozwiązań („organ może, ale nie musi” – w domyśle: jak kogoś lubi, to mu więcej wybaczy). Innymi słowy, organ wydający pozwolenia na broń ma stosować przepisy, a nie prowadzić „politykę wydawania pozwoleń”
– tłumaczą pomysłodawcy.
Aby zachować zgodność projektu z prawem unijnym, autorzy zawarli w nim zapis o konieczności podania ważnego powodu posiadania broni. Za „ważny powód” uznano m.in. chęć ochrony miru domowego oraz nabycia broni do samoobrony. Propozycja zakłada także stworzenie jednolitego systemu komputerowego ewidencjonowania wszystkich wydanych pozwoleń oraz sprzedanych sztuk broni, co pozwoliłoby na skuteczne „śledzenie” historii każdego egzemplarza.
Przenoszenie broni, w wizji pomysłodawców, byłoby dopuszczalne przy zachowaniu odpowiednich środków ostrożności – umieszczeniu jej w futerale lub pudełku „zapewniającym dyskrecję”. Samą amunicję wolno by było przenosić w sposób „uniemożliwiający przypadkowe odpalenie w normalnych warunkach”.
Projekt odchodzi od wymogu wykonania badań psychologicznych. Pomysłodawcy chcą, by chętni do uzyskania pozwolenia dołączali do wniosku jedynie zaświadczenie od lekarza podstawowej opieki zdrowotnej, który w razie wątpliwości mógłby zasięgnąć opinii lekarza specjalisty w zakresie neurologii lub psychiatrii. Pozwolenia na broń nie mogłyby być wydawane osobom, u których stwierdzono przynajmniej jedno z wymienionych w projekcie schorzeń i stanów chorobowych (m.in. schizofrenia, zaburzenia wynikające z uzależnienia od substancji psychoaktywnych, zaburzenia nastroju i osobowości oraz stany chorobowe zwiększające ryzyko napadowych zaburzeń orientacji i świadomości).
Najważniejsze zmiany postulowane przez FRSwP, ROMB-u i KUKIZ’15 przedstawia poniższa tabela:
OBECNY STAN PRAWNY (zgodnie z ustawą o broni i amunicji z dnia 21 maja 1999 r.) | PROPOZYCJE FRSwP, ROMB-u i KUKIZ’15 (założenia projektu ustawy) |
---|---|
Pozwolenia na broń wydaje właściwy organ Policji. | Pozwolenia na broń wydaje starosta lub prezydent miasta. |
Pozwolenie może być wydane do celów:
| Pozwoleń nie wydaje się „do celu”, ale według kategorii broni. Rodzaje pozwoleń:
|
Brak szczegółowych definicji niektórych typów broni. | Precyzyjna definicja ustawowa typów broni. Podział typów broni na kategorie (A, B, C, D). |
Nie wydaje się pozwolenia osobie skazanej prawomocnym wyrokiem za przestępstwo z użyciem przemocy oraz tej, przeciwko której toczy się postępowanie karne o popełnienie takiego przestępstwa. | Nie wydaje się pozwolenia osobom skazanym prawomocnym wyrokiem za umyślne przestępstwo z użyciem przemocy, osobom skazanym na karę ograniczenia lub pozbawienia wolności za jakikolwiek inne umyślne przestępstwo, a także na przestępstwo popełnione nieumyślnie przeciwko:
|
Konieczność przedstawienia orzeczenia lekarskiego i psychologicznego. | Konieczność przedstawienia zaświadczenia od lekarza podstawowej opieki zdrowotnej, który może zasięgnąć opinii psychologa lub lekarza specjalisty w zakresie neurologii lub psychiatrii. |
Przedstawienie ważnego powodu posiadania broni, np. stałego i ponadprzeciętnego zagrożenia życia, zdrowia lub mienia (w przypadku pozwolenia o broń do celów ochrony). | Uzasadnione powody posiadania broni, m.in. zamiar:
|
Art. 32 pkt. 1: „Broń i amunicję należy przechowywać i nosić w sposób uniemożliwiający dostęp do nich osób nieuprawnionych.” | Art. 25 pkt. 3 i 4: „Broń przenosi się umieszczoną w odpowiednim futerale lub pudełku, zapewniającym dyskrecję przenoszenia. Amunicję przenosi się w sposób zapewniający bezpieczeństwo i uniemożliwiający jej przypadkowe odpalenie w normalnych warunkach.” |
Ewidencjonowanie wydanych pozwoleń i posiadanych przez obywateli broni leży w gestii Komendy Głównej Policji. | Utworzenie elektronicznej Centralnej Ewidencji Broni i Posiadaczy (CEBiP) prowadzonej przez ministra spraw wewnętrznych. |
Jakie, zdaniem autorów projektu, byłyby skutki zmiany prawa? Zwiększenie liczby osób zainteresowanych uzyskaniem pozwolenia (perspektywa większych obrotów dla podmiotów z sektora broni i amunicji), powstanie nowych strzelnic i ośrodków szkoleniowych (więcej miejsc pracy), spadek przestępczości oraz aktywizacja społeczeństwa. W Sejmie wciąż trwają prace nad projektem ustawy.
Argumentacja zwolenników
Bezpieczeństwo osobiste
Pierwszy argument przemawiający za poszerzeniem dostępu do broni nasuwa się sam. Jest jasne, że każdy praworządny obywatel powinien mieć prawo do obrony życia i zdrowia swojego i swoich bliskich. Wyobraźcie sobie sytuację, gdy do Waszego mieszkania wkracza intruz, a jego zachowanie wskazuje na to, że w każdej chwili może zrobić krzywdę Wam lub członkom Waszej rodziny. Zakładając, że jakimś cudem uda Wam się natychmiast powiadomić policję (co naprawdę trudno sobie wyobrazić), to na przyjazd funkcjonariuszy będziecie musieli poczekać kilka minut. W tym czasie napastnik zdąży nie tylko zrobić Wam krzywdę, ale także uciec z miejsca zdarzenia.
Wynika to z prostego faktu – czy nam się to podoba, czy nie, policja zwyczajnie nie jest w stanie zapewnić nam całkowitego bezpieczeństwa. W pewnych sytuacjach obywatel jest skazany na siebie. O skuteczności broni palnej w kontekście obrony przed napaścią pisze Andrzej Turczyn, adwokat i znany orędownik powszechnego dostępu do broni (obecnie prezes zarządu ROMB-u):
W USA przeanalizowano ok. 38 mln przypadków napaści i grabieży pod kątem ich przebiegu ze względu na przyjętą taktykę obrony. Wykazały one, że sięgnięcie po broń palną jest niemal najskuteczniejszą metodą na udaremnienie przestępstwa (69 proc. przypadków), a jednocześnie jest to metoda zapewniająca największe bezpieczeństwo dla potencjalnej ofiary (zaledwie w 13 proc. przypadków broniący się odniósł jakieś rany. Często zanim sięgnął po broń).
Broń nie tylko daje nam większe szanse na wyjście bez szwanku ze starcia z napastnikiem. Wiele wskazuje na to, że sama ewentualność posiadania broni przez potencjalną ofiarę jest przez przestępców poważnie brana pod uwagę przy okazji planowanego ataku:
Ankieta przeprowadzona w więzieniach wykazała, że aż 60 proc. przestępców zrezygnowała z popełnienia przestępstwa widząc u ofiary broń, a 40 proc. rezygnowała tylko podejrzewając, że niedoszła ofiara ją ma
– dodaje Turczyn.
Bezpieczeństwo publiczne – obrona przed terroryzmem
Warto rozważyć poszerzenie dostępu do broni w kontekście zagrożenia terrorystycznego. Skutki aktów terroru, z którymi ostatnio mieliśmy do czynienia, mogłyby być mniej dramatyczne, gdyby napastnik został wcześniej „unieszkodliwiony” przez dowolną osobę posiadającą przy sobie broń. Z pewnością uzasadnione jest przypuszczenie, że gdyby choć jeden uczestnik spotkania na wyspie Utoya był uzbrojony, to liczba ofiar Andersa Breivika mogłaby być kilkukrotnie mniejsza – oczywiście zakładając, że w ogóle zdecydowałby się na zamach, nie będąc całkowicie pewnym bezbronności swoich ofiar. To samo możemy powiedzieć o ostatnich zamachach we Francji i Wielkiej Brytanii.
Uzasadniając ten argument, nie jesteśmy zresztą wcale skazani na „gdybanie”. Niewiele mówi się o przypadkach, gdy uzbrojony obywatel samodzielnie udaremnił atak napastnika. Tymczasem przykładów takich sytuacji nie brakuje. W 2015 roku w Chicago kierowca Ubera zastrzelił niedoszłego zamachowca, 22-letniego Everardo Custodio, gdy ten tylko otworzył ogień w kierunku tłumu. Kierowcy nie postawiono zarzutów. W 2012 roku w jednym ze sklepów w Salt Lake City szaleniec kupił nóż, po czym zaczął atakować nim klientów. Uzbrojony cywil wymierzył w niego broń i obezwładnił, nim ten zdążył zrobić krzywdę większej liczbie osób.
W Polsce kilka lat temu głośno było o tragedii, do której doszło na strzelnicy w Chorzowie. „Kursant postrzelił instruktora” – głosiły nagłówki gazet, a przeciwnicy dostępu do broni bezrefleksyjnie wykorzystywali ten przypadek na potwierdzenie swoich argumentów. Rzecz w tym, że cała historia jest znacznie bardziej złożona. U Huberta Ch. biegły psycholog zdiagnozował schizoidalne zaburzenia osobowości. Zabójca przyznał ponadto, że planował ukraść broń, a następnie zastrzelić kilka osób w centrum Katowic. Dzięki interwencji uzbrojonego współwłaściciela strzelnicy udało się go zatrzymać w obrębie obiektu aż do momentu przybycia funkcjonariuszy. Z tej konkretnej sytuacji płynie więc jeden zasadniczy wniosek, w dodatku miażdzący dla przeciwników szerszego dostępu do broni – wszystko wskazuje na to, że krwawej masakrze w Katowicach zapobiegł nie kto inny, jak uzbrojony obywatel.
Nie ma bezpośredniego związku między liczbą legalnej broni a liczbą zabójstw z jej użyciem
Często powtarzanym argumentem przeciwników poszerzenia dostępu do broni jest rzekoma zależność między liczbą posiadanych przez obywateli sztuk a liczbą zabójstw dokonanych z jej użyciem. To mit, który nie znajduje realnego potwierdzenia w statystykach.
Przyjrzyjmy się wynikom badań Small Arms Survey z 2007 roku. Jak przedstawia się czołówka krajów z największą liczbą sztuk broni na 100 obywateli? Pierwsze są Stany Zjednoczone (88,8), które deklasują pod tym względem resztę stawki. Drugi jest Jemen (54,8), trzecia Szwajcaria (45,7), a czwarta – Finlandia (45,3). W pierwszej 20-tce znalazły się też inne rozwinięte kraje europejskie: Szwecja, Norwegia, Francja, Austria i Niemcy.
Idąc tropem rozumowania przeciwników powszechnego dostępu, podobnie powinna wyglądać kolejność w zestawieniu uwzględniającym liczbę zabójstw z użyciem broni. Tak jednak nie jest. Współczynnik takich zabójstw (czyli ich liczba na 100 tys. mieszkańców) dla USA wynosi zaledwie 2,97. Dla porównania: Honduras, w którym na 100 mieszkańców przypada tylko nieco ponad 6 sztuk broni, ma współczynnik ponad dwudziestokrotnie (!) wyższy od amerykańskiego. Pod względem liczby zabójstw Szwajcaria zajmuje miejsce dopiero w czwartej dziesiątce (ze współczynnikiem 0.77). Jeszcze dalej plasują się pozostałe z wymienionych europejskich państw.
Kraj | Liczba sztuk broni na 100 mieszkańców | Liczba zabójstw z użyciem broni na 100 tys. mieszkańców |
---|---|---|
USA | 88,8 | 2,97 |
Szwajcaria | 45,7 | 0,77 |
Finlandia | 45,3 | 0,45 |
Szwecja | 31,6 | 0,41 |
Norwegia | 31,3 | 0,05 |
Francja | 31,2 | 0,06 |
Kanada | 30,8 | 0,51 |
Austria | 30,4 | 0,22 |
Niemcy | 30,3 | 0,19 |
Słowenia | 13,5 | 0,10 |
Dania | 12,0 | 0,27 |
Brazylia | 8,0 | 18,10 |
Honduras | 6,2 | 68,43 |
Ekwador | 1,3 | 12,73 |
Polska | 1,3 | 0,09 |
Źródło: opracowanie własne na podstawie zestawienia National Post.
Analizując powyższe dane, możemy dojść do wniosku, że w co najmniej kilku europejskich krajach, w których liczba sztuk broni na 100 mieszkańców jest kilkanaście lub nawet kilkadziesiąt razy wyższa niż w Polsce, zabójstwa z jej użyciem wcale nie są zjawiskiem znacznie powszechniejszym niż u nas. Najlepiej oddaje to przykład Norwegii, Francji, Niemiec i Słowenii.
Szerszy dostęp do broni powoduje wzrost przestępczości? Wręcz przeciwnie
Poszerzenie dostępu do broni wcale nie musi wiązać się ze wzrostem przestępczości; za to radykalne ograniczenie dostępu nieraz skutkowało większą ilością popełnianych przestępstw. O tym, że sprawa nie jest wcale tak jednoznaczna, jak to przedstawiają przeciwnicy zmian, przekonują nas doświadczenia innych krajów.
Po wydarzeniach ze szkoły w Dunblane w 1997 roku (Thomas Hamilton zabił wówczas z broni palnej 16 uczniów i nauczyciela, a następnie popełnił samobójstwo) władze Wielkiej Brytanii znacznie zaostrzyły prawo dotyczące posiadania broni palnej. Efekt? W krótkim czasie wzrosła liczba przestępstw zaliczanych do kategorii „brutalnych”, a także tych, do których przestępcy wykorzystywali broń palną. Z danych British Home Office wynika, że przed uchwaleniem „handgun ban” liczba brutalnych przestępstw przypadających na pół miliona mieszkańców Anglii i Walii oscylowała w granicach 35-45, a już dwa lata po jego uchwaleniu dochodziła do 60. Jak to wygląda w przypadku przestępstw z użyciem broni? W 1996 roku było ich 37, a w 1999 – ponad 50.
Na marginesie: powyższy przykład idealnie ilustruje często występującą wśród przeciwników powszechnego dostępu do broni reakcję. Zdarza się, że formułują oni swoje postulaty w oparciu o jednostkowe przypadki, o których przez dłuższy czas mówi się w mediach. Choć rzeczywiście budzą one grozę, to należy pamiętać, że prawdopodobieństwo śmierci w wyniku masakry dokonanej przez szaleńca jest bez porównania niższe od prawdopodobieństwa śmierci chociażby w wyniku wypadku komunikacyjnego. A skoro o masakrach mowa, warto wspomnieć, że dochodzi do nich zazwyczaj w tzw. gun-free zones – strefach, do których wstęp z bronią jest… całkowicie zakazany (czyli np. w szkołach). Przypadek?
W podobnym czasie ostre regulacje dotyczące prawa do posiadania broni wprowadzili Australijczycy. Jakby tego było mało, w ramach „akcji rozbrojeniowej” władze kraju na antypodach wykupiły od obywateli ponad 600 tysięcy sztuk legalnie nabytej broni. Mimo to nie odnotowano spodziewanego spadku liczby przestępstw.
I ostatni już przykład, tym razem odwrotny. W USA jako ostatni prawo do posiadania ukrytej broni zyskali mieszkańcy stanu Illinois. Stało się to zaledwie kilka lat temu, a efektem był – tak, zgadliście – znaczny spadek przestępczości. Choć jej skala w samym Chicago nadal jest spora, to dane dotyczące trzeciego co do wielkości miasta USA nie pozostawiają złudzeń: liczba kradzieży spadła o 26%, napadów i włamań – o 20%, zaś liczba zabójstw w pierwszym kwartale 2014 roku osiągnęła poziom najniższy od ponad pół wieku.
Dane dotyczące liczby zabójstw w krajach świata podaje UNODC (Biuro Narodów Zjednoczonych ds. narkotyków i przestępczości). Skupmy się jednak tylko na Europie. Wskaźniki państw Starego Kontynentu również nie wskazują na to, by liczba sztuk posiadanej przez mieszkańców broni znajdowała odzwierciedlenie w skali zjawiska dokonywanych zabójstw. Choć wskaźnik Polski jest relatywnie niski (0,7 na 100 tysięcy mieszkańców), to jeszcze niższym może się pochwalić chociażby uzbrojona Szwajcaria. Podobnie rzecz wygląda w przypadku Norwegii i Austrii, a wskaźnik niemiecki jest tylko nieznacznie wyższy od polskiego.
Większość przestępstw jest dokonywana przy użyciu nielegalnej broni
Jak wynika z policyjnych statystyk, w 2014 roku popełniono w Polsce 325 przestępstwa z użyciem broni palnej. Nie wiadomo, jaka część tej broni pochodziła z legalnego źródła. Nie jest jednak tajemnicą, że legalnie nabyta broń rzadko jest wykorzystywana do przestępstwa. Dzieje się tak z prostej przyczyny: gdy ktoś chce dokonać zamachu na zdrowie, życie lub mienie, zazwyczaj nie dba o legalność narzędzia zbrodni. Tym bardziej że atrakcyjność legalnej broni dla przestępcy jest niska; każdy jej egzemplarz jest bowiem zarejestrowany, a właściciela łatwo namierzyć.
Teoretycznie możemy sobie wyobrazić sytuację, w której przestępca posłużył się bronią skradzioną legalnemu właścicielowi – tak, jak to miało miejsce w przypadku Huberta Ch. Takie sytuacje zdarzają się jednak bardzo rzadko. Redakcja pisma „Broń i Amunicja” ustaliła, że odsetek utraconej broni (a więc nie tylko skradzionej, ale zwyczajnie zagubionej) w latach 2008-2012 nie przekracza jednego promila. W dodatku liczba utraconych sztuk wciąż maleje – i to pomimo faktu, że broni w Polsce jest mimo wszystko coraz więcej.
W Polsce jest nawet 200 tysięcy sztuk broni czarnoprochowej
Nie każdy wie, że istnieje jeden rodzaj broni, której nie dotyczą żadne szczególne regulacje. Mowa o broni czarnoprochowej, którą nabyć może każdy pod warunkiem ukończenia 18 lat. Ten rodzaj broni charakteryzuje się tym, że wystrzelenie pocisku odbywa się przy gwałtownym spalaniu czarnego prochu. Posiadanie broni czarnoprochowej rozdzielnego ładowania, wyprodukowanej przed 1885 rokiem lub broni będącej jej repliką jest w Polsce legalne i to bez konieczności ubiegania się o zezwolenie.
Broń czarnoprochowa ma swoich wiernych fanów, a szczególnie dużym powodzeniem cieszy się na strzelnicach. Pasjonaci strzelectwa rekreacyjnego nieraz przyznają, że celnością nie ustępuje ona współczesnym typom i modelom broni. Może być też równie śmiercionośna w rękach przestępcy. Ze względu na skomplikowany proces ładowania jej skuteczność w obronie jest raczej niewielka.
Ile sztuk takiej broni posiadają Polacy? Jako że jej rejestracja nie jest wymagana, uzyskanie dokładnej liczby nie jest możliwe. Szacuje się jednak, że w Polsce jest nawet 200 tysięcy sztuk broni czarnoprochowej. To sporo, biorąc pod uwagę, że na koniec 2016 roku liczba zarejestrowanych egzemplarzy broni wydanych na podstawie zezwolenia wyniosła nieco ponad 420 tysięcy. Popularność tego rodzaju broni skomentował Turczyn:
[…] nie sposób nie powołać się na to zjawisko, jako dowód tego, że Polacy wcale nie są nieodpowiedzialnymi szaleńcami. Mając powszechny i niczym niereglamentowany dostęp do broni palnej, ta broń nie jest wykorzystywana do wzajemnego zabijania. To dowód z faktów, nie z przypuszczeń i opinii.
Powrót do tradycji – czemu nie?
Fakt niskiego poziomu uzbrojenia polskich obywateli jest tym bardziej zaskakujący, że – jak twierdzą zwolennicy łatwiejszego dostępu – nasz kraj charakteryzuje się całkiem bogatą tradycją posiadania broni. Aby uzyskać potwierdzenie tej tezy wcale nie musimy się cofać do czasów Rzeczypospolitej szlacheckiej. Analiza okresu międzywojennego w tym kontekście każe nam dojść do wniosku, że jeszcze 100 lat temu posiadanie broni przez cywilów było w Polsce czymś niemal powszechnym.
Długoletnia walka o odzyskanie niepodległości sprawiła, że po 1918 roku w społeczeństwie nie brakowało weteranów. Ci nie dość, że sami sprawnie posługiwali się bronią, to swoje umiejętności przekazywali potomkom. W II RP funkcjonowały liczne stowarzyszenia paramilitarne, a do członkostwa w nich skłaniała Polaków wciąż niepewna sytuacja geopolityczna.
Nie oznacza to, że dostęp do broni był wówczas całkowicie nieregulowany. W 1919 roku wydano „Dekret o nabywaniu i posiadaniu broni i amunicji”, a prawodawstwo w tej dziedzinie było systematycznie uzupełniane o kolejne akty. Prawo było jednak na tyle liberalne, że obywatele chętnie ubiegali się o stosowne pozwolenia. Broń posiadali przedstawiciele niemal wszystkich grup społecznych, nawet duchowieństwa. Ówczesnym władzom zależało na podtrzymaniu zainteresowania obywateli bronią, aby w przypadku zagrożenia z zewnątrz stanowili oni coś na kształt rezerw obronnych.
Czynnikami, które niewątpliwie wpłynęły na trwające do dziś „uśpienie” tzw. kultury broni, była niemiecka okupacja oraz późniejsza zależność od wpływów radzieckich. Jak wiadomo, reżimy totalitarne – delikatnie rzecz ujmując – nie są skłonne do propagowania wśród obywateli podobnych postaw. W tym miejscu warto przytoczyć słowa George’a Orwella z 1941 roku:
Państwa totalitarne są w stanie dokonywać wielkich rzeczy, ale jednej rzeczy zrobić nie mogą: nie mogą robotnikowi z fabryki dać strzelby, powiedzieć, żeby wziął ją sobie do domu i powiesił nad łóżkiem. Ta wisząca na ścianie w mieszkaniu robotnika strzelba to bowiem symbol demokracji. Naszym zadaniem jest dopilnowanie, żeby tam właśnie pozostała.
Upadek kultury broni w Polsce jest więc wynikiem represyjnej polityki prowadzonej przez nazistowskiego okupanta i władze zależnego od Związku Radzieckiego PRL-u. Może w wolnej Polsce warto tę kulturę odbudować?
Wnioski
Argumenty zwolenników poszerzenia dostępu do broni są solidne. Choć oczywiście nie sposób z całą pewnością przewidzieć skutków ewentualnej liberalizacji przepisów, to wiele wskazuje na to, że stopniowe „oswajanie” Polaków z bronią nie przyniesie wcale krwawego żniwa.
Racjonalizacja prawa nie sprawi, że dostęp do broni będzie nieograniczony – nie powinniśmy więc ulegać retoryce opartej na strachu, którą nieraz forsują przeciwnicy zmian. Argumenty natury emocjonalnej, które nie znajdują potwierdzenia w konkretnych liczbach, nie powinny być traktowane na równi z realnymi doświadczeniami innych państw, oficjalnymi statystykami oraz wnioskami opartymi na zdroworozsądkowej analizie.
W Polsce na stu obywateli przypada zaledwie 1,3 sztuki broni palnej, co umiejscawia nas na szarym końcu państw Europy. Zdaniem zwolenników szerszego dostępu do broni powodem takiego stanu rzeczy jest głównie dość restrykcyjne prawo.
Propozycja „racjonalizacji” przepisów autorstwa stowarzyszeń opowiadających się za powszechnym dostępem do broni i posłów Kukiz’15 stanowi obecnie przedmiot prac sejmowych.
Powszechny dostęp do broni korzystnie wpływa na poziom bezpieczeństwa państwa oraz samych obywateli. Doświadczenia innych krajów pokazują, że większy stopień uzbrojenia obywateli nie powoduje wzrostu przestępczości; z drugiej strony – ograniczenie dostępu do broni nieraz skutkowało większą liczbą popełnianych przestępstw.
Polacy dysponują sporym arsenałem niebezpiecznej broni czarnoprochowej, której posiadanie jest legalne bez konieczności uzyskania zezwolenia – jej popularność nie wpływa na wzrost liczby przypadków związanych z przestępczym użyciem broni palnej.
Nie jest prawdą, że w Polsce nie ma tradycji posiadania broni. Aktualnie jest ona jedynie nieco „uśpiona”, na co wpływ miała głównie represyjna polityka prowadzona przez okupantów.
Źródła:
Andrzej Turczyn, trybun broni palnej (strona www)
Wpływ broni palnej na bezpieczeństwo państwa i obywateli, M. Drewniak, 2015 r. (artykuł)
Ruch Obywatelski Miłośników Broni (strona www)
Small Arms Survey 2007 (PDF)
Dodaj komentarz
7 komentarzy do "Poszerzyć dostęp do broni palnej. Argumenty zwolenników liberalizacji przepisów"
Nie obawiam się uzbrojonego sąsiada. Boję się każdego polityka który chce mnie rozbroić. Przy obecnym stanie prawnym chroniącym bandytów, z absurdalnym pojęciem „granic obrony koniecznej” większa ilość broni w rękach obywateli wcale nie zwiększa bezpieczeństwa.
I tak i nie. Zgadzam się, że art. 25 KK jest do poprawki, bo prawo do obrony w Polsce jest niejasne i zdarza się, że staje po stronie bandyty.
Ale nie zgadzam się, ze większa ilość broni w rękach obywateli nie wpłynie na poprawę bezpieczeństwa.
Gwarantuję Ci – fakt, że na długie lata pójdziesz siedzieć po zastrzeleniu bandyty, jest temu bandycie zupełnie obojętny.
Samo podejrzenie, że możesz mieć broń sprawi, że potencjalny bandyta wybierze inną ofiarę lub nawet wybierze mniej ryzykowną „działalność”.
Witam jak bandzior bedzie podejrzewal ze osoba ma bron to sie zastanowi. A skad ma wiedziec – bo dana osoba bywa na strzelnicy
Ze zmianą „prawa do posiadania broni” musi iść zmiana co do „obrony koniecznej ” Inaczej nadal będziemy traktowani jak bandyci którzy tak naprawdę chcieli bronić siebie i swoich bliskich.Jestem jak najbardziej za zmianami w naszym prawie.Za tym by oddać nam to co nam lata temu odebrano.Czyli pra2o do Broni i prawo do obrony NASA,BLISKICH I NASZEGO KRAJU W RAZIE „GDYBY”.Inaczej bez walki oddamy Nasza Polskę jak to było z niektórymi państwami choćby podczas ll wojny światowej.
Pisałem jak to mowia na kolanie i przepraszam za błędy jakie się wkradły pisząc z telefonu.
Mam uzbrojonych sąsiadów bo są myśliwymi i nie boje sie wieczorem iść do nich mając jakąś sprawę.Nie muszę wcześniej dzwonić i umawiać się że wpadnę by przypadkiem nie strzelał w drzwi gdy będę je otwierał.Normalny zdrowy człowiek nie myśli jak kogoś zabić tylko w razie zagrożenia będzie miał możliwość się obronić.Tym sposobem przestępca idąc na włam się zastanowi czy oby na pewno warto ryzykować zdrowie i życie bo bandyta też człowiek i chce żyć
Witam oczywiscie „normalny dostep do broni” w tym policyjnym panstwie poprawi tylko bezpieczenstwo obywateli bo glownym zadanie policji jest sciaganie mandatow.