
Politycy w Brukseli i Strasburgu zachodzą w głowę, jak wzmocnić Unię Europejską w obliczu istotnych problemów. Marcowy szczyt państw UE w Rzymie ma się zakończyć przyjęciem deklaracji określającej nowe cele i sposoby działania unijnych instytucji.
Swój wkład w reformy chce wnieść także Parlament Europejski. Choć żadna z trzech przyjętych ostatnio przez eurodeputowanych rezolucji nie jest prawnie wiążąca, to stanowią one cenną wskazówkę dotyczącą kierunku ewentualnych zmian w ramach UE.
Wszystkie trzy propozycje są częścią pakietu, w którym Parlament Europejski przedstawia swoje stanowisko w sprawie przyszłości integracji europejskiej w momencie, gdy mija dokładnie 60 lat od podpisania Traktatów Rzymskich.
– czytamy w komunikacie PE.
O podziałach wśród samych europarlamentarzystów może świadczyć fakt, że żadna z rezolucji nie została przyjęta istotną przewagą głosów. Tylko w przypadku jednej z nich liczba głosów „za” stanowiła więcej niż połowę wszystkich głosów.
Co właściwie znalazło się w dokumentach przyjętych przez PE?
Usprawnić proces stanowienia prawa
W projekcie rezolucji autorstwa Mercedes Bresso (Włochy) i Elmara Broka (Niemcy) znalazła się propozycja przekształcenia Rady UE w „prawdziwą drugą izbę ustawodawczą”, która powinna podejmować decyzje (jeśli tylko traktaty na to pozwalają) kwalifikowaną większością głosów po to, aby „nie blokować istotnych projektów i przyspieszyć proces ustawodawczy”.
Obywatele oczekują od Europy rozwiązań, a ich gniew wynika z tego, że ich nie widzą. Jest to oczywiste w obliczu tak wielu wyzwań, istnieją jednak problemy, które można rozwiązać jedynie poprzez wspólne działanie. Traktat z Lizbony oferuje wiele niewykorzystanych dotąd możliwości stworzenia bardziej sprawnej, odpowiedzialnej i przejrzystej Europy
– argumentował Brok.
W rezolucji zawarto zapis o powołaniu stałej Rady ds. Obrony, której celem miałoby być koordynowanie polityki obronnej krajów członkowskich oraz konieczności przedstawienia przez każde państwo UE co najmniej trzech kandydatów na stanowisko unijnego Komisarza.
Zmiany w traktacie lizbońskim?
Z poparciem eurodeputowanych spotkał się także projekt rezolucji zaproponowany przez Guya Verhofstadta. Były belgijski premier chce poszerzenia zakresu narzędzi traktatowych m.in. w dziedzinie gospodarki, polityki zagranicznej i praw podstawowych.
Nasze sprawozdania pokazują, jak powinna wyglądać doskonalsza Unia – nie proponują integracji dla integracji. Pytanie brzmi: jak iść naprzód? Możemy mieć silną, potężną i poważaną Unię i silne demokracje narodowe i lokalne. Uważam, że jedno nie może istnieć bez drugiego
– przekonywał.
Konkrety? Wyznaczenie jednej siedziby Parlamentu Europejskiego (obecnie są dwie – w Brukseli i Strasburgu), redukcja liczby Komisarzy oraz zagwarantowanie obywatelom UE prawa do głosowania w wyborach bezpośrednich na Przewodniczącego Komisji Europejskiej.
Strefa euro z osobnym budżetem
Największe emocje budzą jednak propozycje utworzenia w ramach UE instytucji na kształt ministerstwa finansów oraz „przekazania Komisji Europejskiej władzy do projektowania oraz wdrażania wspólnej polityki gospodarczej”. Miałoby się to wiązać także z utworzeniem osobnego budżetu dla strefy euro.
W podobnym tonie wypowiadają się twórcy trzeciej z uchwalonych rezolucji – Reimer Böge (Niemcy) i Pervenche Beres (Francja).
[…] Stworzenie budżetu dla strefy Euro byłoby poważnym krokiem w tym kierunku [idei przyświecającej ojcom Zjednoczonej Europy – red.], w czasie, kiedy musimy zachować jedność euro. Pokazując solidarność z państwami strefy euro, które przechodzą przez kryzys, amortyzując wstrząsy gospodarcze i promując zbliżenie gospodarcze pomiędzy państwami, stworzylibyśmy narzędzie wykorzystywania całego potencjału wspólnej waluty, pomagając w osiągnięciu pełnego zatrudnienia w UE
– twierdzi Beres.
Budżet strefy euro miałby być finansowany przez kraje Eurolandu. Rezolucja zawiera także propozycję przekształcenia Europejskiego Mechanizmu Stabilności w Europejski Fundusz Walutowy, który zyskałby możliwość zaciągania i udzielania kredytów.
Szykuje się zmiana układu sił w UE?
Motywacje pomysłodawców rezolucji są zrozumiałe – chodzi im głównie o maksymalne ograniczenia ryzyka związanego z sytuacją, w której skutki kryzysu w jednym z krajów strefy euro odczuwają też inne państwa.
Mimo to pomysł wspólnego budżetu strefy euro budzi obawy wielu ekspertów. Część z nich twierdzi, że nie jest on korzystny dla państw spoza Eurolandu, w tym Polski. Tym bardziej że należymy do grona największych beneficjentów unijnych funduszy, więc w przypadku zmian w strukturze budżetu mamy sporo do stracenia.
Ten budżet zapewniał stabilny wzrost dla obecnie 28 krajów. Co będzie dalej? Wydaje mi się, że jest to naprawdę zła zapowiedź i zły kierunek nie tylko dla Eurolandu, ale również dla wszystkich krajów członkowskich Unii
– twierdzi dr Jarosław Korpysa z Uniwersytetu Szczecińskiego.
Politolog prof. Kazimierz Kik sugeruje, że tego typu postulat świadczy o słabości tych państw, które jak dotąd stanowiły o sile całej UE:
W tej chwili trwa przesilenie procesów integracyjnych. Rodzą się nowe siły. Po wyborach we Francji, Niemczech, Holandii, a jesienią także i w Czechach, możemy mieć zupełnie inny obraz układu sił w Unii Europejskiej.
Szczyt w Rzymie odbędzie się 25 marca. Treść przyjętej wówczas deklaracji pozwoli nam nakreślić bardziej konkretny obraz przyszłości Unii Europejskiej.
Czy propozycja utworzenia wspólnego budżetu dla strefy euro to słuszny kierunek zmian w obliczu problemów UE?
Dodaj komentarz
1 Komentarz do "Osobny budżet strefy euro. W jakim kierunku zmierza Unia Europejska? "
Wspólny budżet bez wspólnych interesów nie jest dobrym pomysłem. Jest bowiem narzędziem kontroli innego państwa.