22.09.2017
Aktualizacja: 5.07.2018

„Dobra zmiana” na uczelniach? Szykuje się reforma szkolnictwa wyższego

Reforma szkolnictwa wyższego.
© BillionPhotos.com/fotolia

Z tego, co do tej pory wiemy o planach Jarosława Gowina, wynika, że wkrótce szkolnictwo wyższe czeka prawdziwa rewolucja; i to niemal na każdym etapie – od rekrutacji aż po uzyskanie tytułu naukowego doktora i habilitację.

Po reformie edukacji przeprowadzonej przez minister Annę Zalewską przyszła pora na reformę szkolnictwa wyższego. Założenia projektu ustawy wicepremier Gowin przedstawił w Krakowie na Narodowym Kongresie Nauki w obecności kilku tysięcy przedstawicieli środowiska akademickiego. Zdaniem Gowina ustawa nazywana „Konstytucją dla nauki” znacząco zwiększa zakres autonomii uczelni:

[…] tylko prawdziwa autonomia pozwoli uczelniom elastycznie reagować i kształtować swoja misję, strukturę i działalność zgodnie z własnymi potrzebami, ambicjami i marzeniami. Tylko autonomia pozwala uszanować i wykorzystać fakt, jak bardzo świat akademicki jest wewnętrznie zróżnicowany i bogaty. Trzeba tę różnorodność i bogactwo wydobyć na wierzch.

Zmiany popierają władze uczelni, pracownicy naukowi i studenci. Istnieje jednak ryzyko, że tym razem „dobrą zmianę” spowolni nie opór zainteresowanych grup społecznych i zawodowych, a samych polityków Prawa i Sprawiedliwości.

Uczelnie ku „doskonałości”

Resort nauki i szkolnictwa wyższego chce ułatwić polskim uczelniom konkurowanie z zagranicznymi ośrodkami naukowymi. W tej dziedzinie jest co nadrabiać – w ostatnim światowym rankingu Times Higher Education najlepsza polska uczelnia, Uniwersytet Warszawski, zajęła miejsce dopiero w szóstej setce zestawienia.

W projekcie znalazło się miejsce dla dwóch programów, mających, jak stwierdził Gowin, „wspierać dążenia uczelni do naukowej doskonałości” – to „Inicjatywa doskonałości: uczelnia badawcza” oraz „Regionalne inicjatywy doskonałości”. Ten pierwszy jest dedykowany uczelniom, które aspirują do miana „uniwersytetów badawczych” konkurujących z najlepszymi uniwersytetami w Europie. Na drodze cyklicznie organizowanych konkursów mają zostać wyłonione uczelnie, które otrzymają dodatkowe środki na realizację wyznaczonych celów. Uczelnie, które nie mają wystarczającego potencjału, by jako całość stanowić „uniwersytet badawczy” z prawdziwego zdarzenia, będą mogły skorzystać z programu „Regionalne inicjatywy doskonałości”. W jego ramach rząd ma wspierać wybrane dyscypliny, w których uczelnia notuje największe osiągnięcia.

Mniej przepisów, więcej pieniędzy

Oba programy wpisują się w strategię zwiększenia wydatków budżetowych na naukę i szkolnictwo wyższe.

Chcemy przekonać Polaków, że warto inwestować w naukę i szkolnictwo wyższe. Bez wzmocnienia uczelni, badań nie ma mowy o dalszym rozwoju naszego kraju

– mówił Gowin.

Kolejnym po niedofinansowaniu problemem systemu szkolnictwa wyższego, który już wkrótce ma odejść w zapomnienie, jest nadmierna liczba regulacji. Projekt ustawy zakłada uproszczenie przepisów zawartych w kilku obecnie obowiązujących aktach prawnych: w ustawie „Prawo o szkolnictwie wyższym”, ustawie o zasadach finansowania nauki, ustawie o stopniach i tytule naukowym oraz ustawie o kredytach i pożyczkach studenckich. Dotychczas do wspomnianych ustaw wydano około 80 rozporządzeń. Gowin deklaruje, że po wejściu w życie reformy obowiązywać ma co najwyżej połowa z nich.

Zmiany dla kandydatów i doktorantów

Uczelnie mają zyskać większą swobodę w kwestii rekrutacji na studia. Chodzi głównie o możliwość przeprowadzenia egzaminów wstępnych. Obecnie podstawą kwalifikacji są wyniki matur, ale władze niektórych uczelni sygnalizowały, że o przyjęciu na najbardziej elitarne kierunki powinien decydować właśnie egzamin. Z tego względu propozycja Gowina przypadła im do gustu. Matura pozostanie jednak istotnym czynnikiem w procesie rekrutacji – punkty przyznane za wyniki z egzaminu dojrzałości mają stanowić co najmniej 50% sumy wszystkich uzyskanych przez kandydata na studia punktów.

Zupełnie inaczej ma wkrótce wyglądać kształcenie doktorantów. Projekt zakłada wprowadzenie (w miejsce studiów III stopnia) szkół doktoranckich oraz likwidację niestacjonarnych studiów dla doktorantów, których skuteczność jest w ocenie Gowina „rażąco niska”.

Doktoranci zostaną objęci powszechnym systemem stypendialnym.

Doktoranci nie mogą przymierać głodem. Minimalna wysokość stypendium będzie wynosiła 110 proc. minimalnego wynagrodzenia przez pierwsze dwa lata, a po ocenie śródokresowej wzrośnie do minimum 170 proc. Z naszych szacunków wynika, że to będzie jeden z najkosztowniejszych elementów reformy, ale naprawdę jest konieczny

– podkreślił szef resortu nauki.

W projekcie uwzględniono także postulat Parlamentu Studentów RP, by odejść od umów zawieranych między uczelnią a studentem. Zastąpi je katalog stałych opłat za studia.

Wyższy poziom nauczania na studiach zaocznych ma zapewnić wydłużenie czasu ich trwania. Zgodnie z projektem, niestacjonarne studia licencjackie i uzupełniające magisterskie potrwają o semestr dłużej, zaś jednolite magisterskie – o dwa.

Reforma szkolnictwa wyższego to krok w dobrą stronę

Większość założeń reformy spotkała się z uznaniem środowiska akademickiego. Władze uczelni pochwalają przede wszystkim zmiany w systemie kształcenia doktorantów, zaś studenci cieszą się z likwidacji umów zawieranych z uczelnią. Wątpliwości władz uczelni budzi co prawda m.in. wydłużenie studiów zaocznych, ale mimo to uznają one plan reformy za satysfakcjonujący:

Ten projekt jest projektem, który po konsultacjach i dopracowaniu będzie mógł być zdecydowanie przez środowisko zaakceptowany

– powiedział w rozmowie z TVN24 rektor Politechniki Warszawskiej prof. Jan Szmidt.

Niestety, konsensus między Ministerstwem Nauki i Szkolnictwa Wyższego a uczelniami może zostać zakłócony. Gowina szczególnie musiały zmartwić słowa wicemarszałka Sejmu Ryszarda Terleckiego, który część propozycji określił jako „nie do przyjęcia”. Nie wiadomo zatem, jaką formę będzie miał projekt po poprawkach w parlamencie.

Aktualizacja: Sejm przyjął reformę szkolnictwa wyższego

[Data aktualizacji: 5 lipca 2018r.]

Sejmowa większość opowiedziała się za zmianami w systemie szkolnictwa. W praktyce chodzi o dwa projekty – Prawo o szkolnictwie wyższym i nauce oraz Przepisy wprowadzające ustawę Prawo o szkolnictwie wyższym i nauce. Oba przyjęto z ponad 80 poprawkami – okazały się one konieczne, gdyż pierwotne propozycje napotkały opór nawet w koalicji.

Przyjęta „Konstytucja dla nauki” zakłada następujące zmiany:

  1. Dwie ścieżki do uzyskania doktoratu: szkoły doktorskie i doktorat „z wolnej stopy”. Doktoranci w szkołach doktorskich będą mieli zapewnione stypendium, ale wymagania dotyczące jakości ich publikacji i badań będą większe. Szczególnie wskazane będą publikacje w czasopismach naukowych o zasięgu międzynarodowym.
  2. Habilitacja straci na znaczeniu. Przykład? Nie będzie ona wymagana w przypadku ubiegania się o stanowisko profesora uczelni.
  3. Model finansowania. Uczelnie zyskają większą swobodę w gospodarowaniu środkami z budżetu (będą one trafiały na konto uczelni, a nie konkretnych wydziałów czy innych jednostek organizacyjnych).
  4. Trzy programy, tzw. inicjatywy doskonałości. Dodatkowe środki trafią do najlepszych uczelni w trzech kategoriach: uczelnie badawcze, uczelnie w regionach oraz publiczne uczelnie zawodowe.
  5. Rady uczelni. Nowe gremium w strukturach szkół wyższych będzie wybierane przez społeczność danej uczelni. Ciała kolegialne stracą jednak nieco ze swoich uprawnień na rzecz rektora.

Podczas debaty projektów bronił wiceminister nauki i szkolnictwa wyższego Piotr Mueller. Przekonywał, że propozycje były szeroko konsultowane ze środowiskiem akademickim. Chwalił je m.in. za odejście od „mechanizmu punktozy” – odtąd liczyć się mają realne osiągnięcia naukowe. „Dzięki temu [pracownik naukowy – red.] będzie mógł się skupić na prawdziwych badaniach naukowych i realizować swoje ambicje, a nie zbierać punkty” – przekonywał Mueller.

Wiceminister zwraca też uwagę na korzyści dla samych uczelni:

Ustawa zwiększa autonomię uczelni poprzez zwiększenie jej swobody organizacyjnej wewnątrz. To wspólnota akademicka decyduje, jak działa uczelnia wewnątrz, a nie ustawa.

Uchwalonymi przez Sejm przepisami zajmie się wkrótce Senat. Ministerstwo chce, by weszły one w życie wraz z początkiem nowego roku akademickiego.

Co myślicie o przyjętych przez Sejm zmianach dotyczących szkolnictwa wyższego?

Dodaj komentarz

Bądź pierwszy!

avatar
wpDiscuz