
Przykłady polskich osiągnięć technologicznych z ostatnich lat wskazują, że nasz potencjał jest olbrzymi. Polacy są światowymi liderami w dziedzinie programowania. O polskich wynalazkach, które miałyby zrewolucjonizować świat, słyszymy regularnie.
Na hucznych zapowiedziach bardzo często się jednak kończy. Powodem są kwestie finansowe. Jak tłumaczy w rozmowie z Agatą Kołodziej (Money.pl) mec. Michał Żukowski (były szef działu prawnego w Narodowym Centrum Badań i Rozwoju), w Polsce istnieje „inwestycyjna dolina śmierci”.
Inwestor hamulcowym na drodze do rozwoju
Polskim geniuszom często brakuje pieniędzy na rozpowszechnienie swoich pomysłów. W najlepszym wypadku znajdują inwestorów, którzy nie zawsze dążą do zbudowania partnerskiej relacji – narzucają warunki, uniemożliwiają rozwój, a na koniec zrywają współpracę.
Inwestorzy prywatni są potrzebni na tym rynku. Ale oni stawiają swoje warunki i trzeba uważać, żeby w umowach z nimi nie znalazły się zapisy, które pozwolą w świetle prawa przejąć spółkę, wycisnąć z niej co się da, spieniężyć i zostawić technologicznie opuszczoną
– twierdzi Żukowski.
W ostateczności polscy naukowcy ze swoimi pomysłami pukają do drzwi zagranicznych firm, a o „polskim wkładzie w rozwój techniki” mało kto potem pamięta.
Tak było choćby z badaniami naukowców z UW, którzy dokonali przełomu w szczepionce na raka. Zagraniczne koncerny zainwestowały w dalsze fazy badań już 600 mln dol. Ten projekt musiał zostać sprzedany za granicę nie z pazerności tylko z braku innych możliwości. […] Jeśli już mamy ten sukces rynkowy, rzeczywiście często wiąże się on wyjściem poza Polskę. Ważne, żebyśmy się uczyli warunków, żeby zarabiać na tym więcej
– dodaje.
Polacy to jedni z najlepszych programistów na świecie
Ogromny potencjał zdradzamy także w dziedzinie programowania, w której możemy poszczycić się wieloma sukcesami. Polscy programiści cieszą się w świecie wielkim uznaniem. W ostatniej Międzynarodowej Olimpiadzie Informatycznej Polacy zdobyli 101 medali, ustępując w ich liczbie jedynie Chińczykom.
Międzynarodowa firma rekrutacyjna HackerRank wymienia polskich twórców oprogramowania w gronie światowej elity (obok takich krajów, jak Rosja, Chiny czy Japonia). Polacy w tej dziedzinie biją na głowę m.in. Niemców, Amerykanów i Brytyjczyków. Samych graczy też jest wśród naszych rodaków sporo (graczem jest nawet co trzeci Polak).
Polska będzie słynąć z gier wideo?
Nie oznacza to jednak, że nie może być lepiej. Rząd chce uczynić z programowania „narodową specjalność” tak, aby wkrótce kojarzyło się ono z Polską nie mniej niż zegarki ze Szwajcarią czy hamburger z Ameryką. Stawką są niemałe pieniądze – globalny rynek gier wideo jest warty ponad 100 miliardów dolarów, a Polacy są na najlepszej drodze, by już niebawem osiągnąć na nim jeden procent udziałów.
W branżę gier wideo zaangażowani są artyści, naukowcy i przedsiębiorcy. Jest tu miejsce także na państwo. Chcemy wspierać sektor gier i kierować precyzyjnie strumień pieniędzy tam, gdzie może przynieść najlepsze efekty
– deklaruje wicepremier Jarosław Gowin.
Rząd ruszył z kampanią o nazwie Programuj, za którą odpowiedzialne są resorty nauki, rozwoju i cyfryzacji. W jej ramach rząd chce dofinansować pasjonatów programowania.
Stąd też pomysł na ogólnopolską kampanię społeczną, zachęcającą do nauki kodowania, której hasło przewodnie brzmi: „Robienie gier jest fajniejsze niż granie”
– dodaje Gowin.
Pieniądze i promocja Polski – to największe korzyści płynące z szerokiej bazy utalentowanych programistów. Jak dotąd największym komercyjnym sukcesem Polaków na rynku gier jest seria „Wiedźmin”. Twórcy z polskiego studia CD Projekt RED zdradzili, że do końca 2015 roku na świecie sprzedano 20 milionów egzemplarzy wszystkich części gry. „Wiedźmin: Dziki Gon” jest ponadto najbardziej utytułowaną grą w historii (najwięcej nagród za „grę roku”).
Nieszczęsny grafen
Dlaczego polskie projekty naukowe nie odnoszą podobnych sukcesów? Dla naszych wynalazców dokonanie przełomowego odkrycia zdaje się być o wiele łatwiejsze niż zarabianie na jego wykorzystywaniu.
Przykłady? Grafen – materiał mocniejszy od stali, przewodzący lepiej niż krzem. Naukowcy z Instytutu Technologii Materiałów Elektronicznych W Warszawie znaleźli sposób na jego masową produkcję. Osiągnięciami w tej dziedzinie mogli się też pochwalić badacze z Politechniki Łódzkiej. I co dalej?
W NCBR mieliśmy program Graf-Tech, który finansował dwanaście projektów dotyczących technologii grafenowych. I rzeczywiście w pewnym momencie coś stanęło. Jest cisza. Trudno odpowiedzieć na pytanie, czy coś z tego wyjdzie
– mówi Żukowski.
Choć zadeklarowane zaangażowanie Grupy Azoty jest szansą na uratowanie projektu, to w kwestii produkcji grafenu zaczynamy tracić uzyskaną na starcie przewagę nad resztą świata.
Inwestor i odkrywca – dysproporcja sił
Rozpowszechnienie nowych technologii wymaga olbrzymich nakładów finansowych – a to sprawia, że inwestorzy (przynajmniej polscy) często nie chcą zagwarantować naukowcom poczucia bezpieczeństwa i swobody. Ci, nieraz pozbawieni profesjonalnego wsparcia prawników, godzą się na niekorzystne warunki umowy.
[…] jeśli po jednej stronie stoi Dawid, a po drugiej Goliat z całym sztabem prawników z dużej kancelarii, to Dawid nie ma szans, żeby się obronić
– przyznaje Żukowski.
Może właśnie tutaj istnieje pole do większej aktywności rządu? Programiści i bez rządowego wsparcia radzą sobie nieźle – w przeciwieństwie do naukowców, których powodzenie powinno przecież zależeć od wysiłku włożonego w prace badawcze, a nie umiejętności negocjacyjnych.
Co zrobić, by polscy inwestorzy chętniej współpracowali z naukowcami na równych, partnerskich warunkach?
Dodaj komentarz
2 komentarzy do "Polski potencjał w dziedzinie technologii. Dlaczego tak często jest marnowany? "
Bardzo dobry artykuł. Zdaje się uderzać w sedno 🙂
W Polsce bez wątpienia mamy utalentowanych specjalistów (nie wiem czy wiecie, ale pierwszą kamizelkę kuloodporną stworzył Krakus – Jan Szczepanik). Moim zdaniem brakuje nam natomiast synergii: zaplecza biznesowego (w tym finansowego), technologicznego i odpowiednich koneksji. Koszty pracy też nie zachęcają. Nawet, jak ktoś w Polsce zrobi coś na poziomie światowym to zwykle i tak czegoś brakuje, aby był z tego sukces. Szkoda choćby Alvernia Studios.