Rezygnacja z przestawiania zegarów jest już raczej kwestią, nomen omen, czasu. Postulat zyskał już spore poparcie społeczne i wydaje się, że sprawy zaszły już zbyt daleko, by z niego ostatecznie zrezygnować. Pozostaje jednak pytanie o to, który czas miałby w Polsce obowiązywać przez cały rok – letni czy zimowy?
„Dziś proponujemy rezygnację z przestawiania zegarów. Państwa członkowskie powinny same decydować, czy stosować czas letni, czy zimowy” – stwierdził we wrześniu przewodniczący Komisji Europejskiej Jean-Claude Juncker.
Jest to o tyle istotne, że to właśnie Bruksela ma w sprawie zmian czasu najwięcej do powiedzenia. Kwestię reguluje unijna dyrektywa, której celem jest zagwarantowanie obowiązywania tego samego czasu we wszystkich krajach UE. Do tej pory argumentowano, że jest to niezbędne dla sprawnego funkcjonowania wspólnego rynku europejskiego. Teraz okazuje się, że ewentualne różnice czasowe w krajach Wspólnoty nie stanowią dla Komisji Europejskiej większego problemu.
Konsultacje, które wszystko zmieniły
Rok temu, gdy posłowie Polskiego Stronnictwa Ludowego rozpoczęli w naszym kraju debatę o rezygnacji ze zmian czasu, wydawało się zatem, że unijni urzędnicy mogą zablokować tę inicjatywę. Okazało się jednak, że PSL nie tylko dobrze wyczuł nastroje społeczne panujące w Polsce, ale także w całej Europie.
W sierpniu zakończyły się ogólnoeuropejskie konsultacje w tej sprawie, a ich wynik był jednoznaczny – Europejczycy nie chcą przestawiać zegarów. W internetowym głosowaniu zorganizowanym przez Komisję Europejską wzięło udział aż 4,6 mln osób (to absolutny ewenement, nawet jeśli to wciąż niecały 1% obywateli UE, do tego w zdecydowanej większości Niemcy), z których ok. 80% opowiedziało się przeciwko zmianom czasu.
Efekt? KE przedstawiła państwom członkowskim projekt dyrektywy, zgodnie z którą w przyszłym roku mielibyśmy przestawiać zegary po raz ostatni. Już teraz wiadomo, że termin wejścia w życie dyrektywy zostanie jednak przesunięty (najprawdopodobniej na 2021 rok).
Czas letni czy zimowy? Będzie ogólnopolski sondaż
Polski rząd zadeklarował już, że popiera postulat rezygnacji ze zmian czasu. W tym miejscu pojawia się jednak istotna wątpliwość – który czas powinien na stałe obowiązywać w naszym kraju? W celu uzyskania odpowiedzi na to pytanie Ministerstwo Przedsiębiorczości i Technologii zamierza zlecić sondaż. Wiceszef resortu Marcin Ociepa tłumaczył w rozmowie z PAP, że kwestia „dotyka bowiem sfery osobisto-zawodowej każdego z nas, choć nie każdy przywiązuje do tego równą wagę”.
Aby świadomie opowiedzieć się za konkretnym rozwiązaniem, warto poznać konsekwencje wyboru poszczególnych opcji. Z ułatwieniem przychodzi Główny Urząd Miar, który przygotował na ten temat interesujące (i co najważniejsze – zrozumiałe) opracowanie. Na jego podstawie przedstawiamy Wam skutki obowiązywania przez cały rok czasu letniego i zimowego oraz konsekwencje aktualnego stanu (dwukrotne przestawianie zegarów w ciągu roku).
Czas letni przez cały rok – co to oznacza?
Wprowadzenie czasu letniego (in. środkowoeuropejskiego letniego, UTC+2) obowiązującego przez cały rok oznaczałoby – najogólniej rzecz biorąc – więcej ciemnych poranków i dłuższe popołudnia z naturalnym światłem.
Przykład: słońce w Warszawie w sylwestrowy poranek (31.12) wstanie o 7.45, a zajdzie o 15:31. Gdyby jednak obowiązywał czas letni, wschód słońca nastąpiłby dopiero o 8:45. Ciemnych poranków doświadczalibyśmy przez większą część roku – w okresie od jesieni do wiosny, czyli ok. 3 miesiące dłużej niż obecnie.
Z drugiej strony, słońce zachodziłoby tego dnia o 16:31,dzięki czemu większa część Polaków wracałaby z pracy lub szkoły do domu przy naturalnym świetle. Z dłuższymi, słonecznymi popołudniami mielibyśmy do czynienia przez cały rok.
Skutki pośrednie to m.in.:
- większe ryzyko wypadków i kolizji drogowych w godzinach porannych, gdy spora część z nas dojeżdża do pracy, dodatkowo potęgowane przez pośpiech i stres; warto dodać, że także dzieci częściej pokonywałby drogę do szkoły po ciemku,
- większe bezpieczeństwo na drogach w godzinach popołudniowych,
- konieczność stosowania sztucznego oświetlenia przez pracowników wykonujących swoje obowiązki na świeżym powietrzu i we wczesnych godzinach (budownictwo, rolnictwo), wyższe koszty oświetlenia dróg w godzinach porannych,
- dłuższe popołudnia przy naturalnym świetle mogą wpłynąć na zdrowszy tryb życia Polaków (popołudniowa aktywność na świeżym powietrzu) oraz na ich samopoczucie,
- dłuższe godziny otwarcia obiektów małej gastronomii, handlu prowadzonego na świeżym powietrzu, obiektów kultury, wzmożony ruch turystyczny.
Konsekwencje obowiązywania przez cały rok czasu zimowego
Obowiązywanie przez cały rok czasu zimowego (in. środkowoeuropejskiego, UTC+1) przyniosłoby po prostu konsekwencje odwrotne, tzn. jaśniejsze poranki przez okrągłych 12 miesięcy, a z drugiej strony – krótsze popołudnia z naturalnym światłem przez większą część roku.
Dla lepszego zobrazowania posłużmy się przykładem opartym o porę letnią. 31 lipca 2018 r. słońce w Warszawie wstało o 4:52. Gdyby obowiązywał wówczas czas zimowy, godzinę wschodu słońca należałoby ustalić na 3:52. Z kolei zachód słońca, zamiast o 20:30, nastąpiłby godzinę wcześniej, czyli o 19:30.
Oto najważniejsze ze skutków zastosowania czasu zimowego w ciągu całego roku:
- jaśniejsze poranki zmniejszają nieco ryzyko wypadków drogowych w porach, gdy Polacy jadą do pracy lub szkół,
- zwiększone ryzyko wypadków drogowych w godzinach popołudniowych,
- analogicznie do poprzedniej opcji, zastosowanie czasu zimowego oznacza wyższe koszty energii, wynikające z konieczności stosowania sztucznego oświetlenia po południu,
- możliwy wzrost liczby włamań, do których dochodzi najczęściej po zmroku; z drugiej strony, całkiem prawdopodobny jest spadek liczby drobnych kradzieży i rozbojów z powodu mniejszego ruchu w okresie zmierzchu,
- gorsze samopoczucie – niedobór światła słonecznego po powrocie z pracy może zwiększyć ryzyko depresji; z mniejszą niż dotychczas liczbą „jasnych” godzin musieliby się pogodzić także wypoczywający latem urlopowicze.
Problemy z urządzeniami
Wypada też wspomnieć o pewnym mankamencie, który dotyczyłby zarówno zastosowania czasu zimowego, jak i letniego. Chodzi o urządzenia elektroniczne i systemy, z których na co dzień korzystamy. Większość z nich – np. telefony i komputery – jest zaprogramowana w oparciu o dotychczasowe zasady (dwukrotna zmiana czasu w ciągu roku), dzięki czemu automatycznie dostosowują się one do obowiązującego w danym momencie czasu, a my nie musimy ich ręcznie przestawiać.
Po rezygnacji ze zmian czasu w przypadku niektórych systemów konieczna będzie więc ręczna konfiguracja, aktualizacja (koszty po stronie producentów oprogramowania), a w skrajnych sytuacjach – nawet wymiana sprzętu.
Po co w ogóle przestawiamy zegary? Korzyści i niedogodności
Przypomnijmy, dlaczego w ogóle przechodzimy na czas zimowy i na odwrót. Przyczyną jest przede wszystkim chęć maksymalnego wykorzystania światła słonecznego. Główny Urząd Miar pisze o „zachowaniu korzyści z czasu letniego latem i czasu zimowego zimą”. Zmiana czasu – przynajmniej w teorii – ma zmniejszyć ryzyko wypadków drogowych oraz koszty stosowania sztucznego oświetlenia.
Tyle, że te ostatnie korzyści są coraz częściej kwestionowane. Zresztą kontrowersje związane z przestawianiem zegarów dotyczą głównie samego momentu przechodzenia z jednego czasu na drugi. Problemy dotyczą chociażby transportu, który w tym czasie zalicza przestoje lub opóźnienia oraz korzystania z usług banków, zwłaszcza w zakresie bankowości internetowej i mobilnej.
Zmiana czasu nie pozostaje bez wpływu na zdrowie ludzi. Organizm zdąży przyzwyczaić się do określonego rytmu dnia, a przesunięcie zegara o godzinę ten rytm zaburza. Na podobne problemy narzekają głównie osoby starsze. Z kolei u zwierząt domowych i hodowlanych zmiana czasu może – jak pisze GUM – „wywołać okresowe sytuacje stresowe”.
Według Was, który czas powinien na stałe obowiązywać w Polsce – letni czy zimowy? A może jesteście jednak zwolennikami obecnego rozwiązania, czyli przestawiania zegarów?
Dodaj komentarz
13 komentarzy do "Czas letni czy zimowy – który powinien obowiązywać po rezygnacji ze zmian czasu?"
No proszę, zaskakujące jest to, że urzędnicy z Brukseli stosunkowo łatwo i niespodziewanie mogą zmienić zdanie. Ciekawe, czy tylko w tej kwestii.
Moim zdaniem słusznym jest, że jedna strefa czasowa w UE ułatwia życie. Gdyby w różnych krajach obowiązywały odmienne rozwiązania, mogłoby to stanowić pewną niedogodność dla dzisiejszego, mobilnego i internetowego świata.
Jeśli już miałbym się decydować na jeden czas w Polsce, to wybrałbym letni. Jest wiele argumentów za i przeciw, ale dopóki nie spróbujemy, to się nie przekonamy, które rozwiązanie jest lepsze. Proponuję zatem wprowadzić czas letni na 3 lata, a następnie sprawdzić, czy po tym czasie Polacy dalej będą chcieli go utrzymać.
Zgadzam się w pewnym stopniu z Tobą. Gdy pierwszy raz usłyszałem o tym pomyśle, by nie przestawiać zegarów, to pomyślałem: wreszcie. Teraz przyznaję, że mój entuzjazm trochę przygasł. Kiedy temat się pojawił, wydawało się oczywiste, że w całej Unii musi obowiązywać jeden czas. Powiem wprost, dla mnie rezygnacja ze zmiany czasu jest dobrym pomysłem tylko pod warunkiem, że ustalony zostanie wspólny czas dla wszystkich państw ue. Te drobne niedogodności dwa razy w roku można jakoś przeboleć, ale bałagan związany z podróżowaniem, robieniem interesów za granicą itd. przez cały rok będzie dużym problemem dla Europejczyków.
Tak więc ok – testujmy, ale koniecznie jeden czas w całej Unii!
To byłoby najlepsze rozwiązanie, ale moim zdaniem jest mało realne. Bardzo trudno w UE o pełną zgodę wszystkich krajów w jakiejkolwiek sprawie. W przypadku preferencji czasowych, inne są pewnie potrzeby Hiszpanów i Francuzów, a inne Polaków czy Litwinów. Może chociaż udałoby się wypracować w UE jednolite strefy czasowe,
Ja bym widział Polskę, Czechy, Słowację, Węgry, Rumunię, Litwę itd. w jednej strefie całorocznej UTC + 2, ale nawet to nie będzie łatwe do wprowadzenia.
Nikt Ci nie każże przestawiać zegarka.
Po co testować jak już przetestowane? Rosjanie opowiedzieli się za całorocznym czasem letnim i po krótkim czasie testowania poptosili o zmianę czssu na zimowy. Poza tym wydaje mi się logiczne, że skoro kiedyś wprowadzono czas letni jako ten sztuczny, to teraz właśnie z letniego rezygnujemy i wracamy do „natury” czyli czasu zimowego.
stronniczy artykuł. czas zimowy pozwalałby wyspać sie i być bardziej wydajnym większemu odsetkowi uczniów i pracowników. mało kto jest śpiący o 14 lub 16, za to o 6 lub 8 jest inaczej. więc mamy zwiększona ilość wypadków samochodowych dzięki czasowi letniemu. dodatkowo niewyspanie to gorsze zdrowie społeczeństwa. czemu? bo ktoś chce sobie iść na krótki spacer (z pracy do parkingu czy gdzie?)
Powiedzmy, że wstajesz o 7 jak większość pracujących i dzieci w wieku szkolnym. Z czasem ZIMOWYM 1 stycznia świt cywilny (przed wschodem słońca, gdy już jest widno i można czytać bez światła będąc na zewnątrz i używać świateł do jazdy dziennej) jest o 7:04. Z czasem LETNIM byłby o 8:04. Niestety godzina po wstaniu jest „po ciemku”. Ale za to 20 czerwca świt cywilny w czasie LETNIM jest o 3:25 a w ZIMOWYM o 2:25! Ile godzin zmarnowanych, jak już jest widno a po niecałych 40 minutach już jest słońce. Aż 4 i pół godziny do godziny 7! Co do spacerów, to w styczniu w którą stronę by nie kombinował to i tak nie da rady znaleźć czasu wolnego ze słońcem, ale we wcześniejszych i późniejszych miesiącach już można by było skorzystać na czasie letnim. Od zimowego już bym wolał utrzymanie zmian czasu (poza tymi dwoma dniami i kilkoma tygodniami po nich tego się aż tak nie odczuwa).
To co naturalne najlepsze 😉
Ja akurat wyśmienicie czuję się w czasie zimowym
Jakiś głupek wymyślił sobie, że może manipulować czasem jak filmach science fiction! Inne półgłówki to podchyciły. Kiedyś nie było takiej paranoi i wszystko funkcjonowało znakomicie! Zawsze znajdzie się jakiś imbecyl chcący zabłysnąć i zaraża innych swijimi fanaberiami!