
Posłowie uchwalili projekt nowelizacji Kodeksu wyborczego oraz zmian w funkcjonowaniu samorządów. Przed ostatecznym głosowaniem przyjęto wiele poprawek posłów partii rządzącej do pierwotnego projektu; odrzucono natomiast poprawki opozycji. Teraz nad ustawą pracują senackie komisje.
W ostatnich miesiącach najbardziej kontrowersyjną zmianą zapowiadaną przez Prawo i Sprawiedliwość było wprowadzenie dwukadencyjności – ograniczenia maksymalnej liczby kadencji prezydentów miast, burmistrzów i wójtów do dwóch. Propozycja budziła tym większy sprzeciw, że początkowo miała ona dotyczyć dotychczasowych włodarzy miast, pozbawiając ich prawa do kandydowania już w przyszłorocznych wyborach samorządowych (wielu z nich pełni swoje urzędy dłużej niż dwie kadencje).
Z tzw. dwukadencyjności wstecznej ostatecznie zrezygnowano. Nie jest to jednak jedyny wątek poruszony w projekcie. Zmiany najprawdopodobniej dotyczyć będą wyboru członków Państwowej Komisji Wyborczej, sposobu powoływania szefa Krajowego Biura Wyborczego oraz kwestii związanych z samym procesem głosowania.
Czy poselski projekt o zmianie niektórych ustaw „w celu zwiększenia udziału obywateli w procesie wybierania, funkcjonowania i kontrolowania niektórych organów publicznych” rzeczywiście ma szansę osiągnąć cel wskazany w nazwie?
Dwukadencyjność – tak, ale jeszcze nie w tych wyborach
Przyjęty przez Sejm projekt zakłada wprowadzenie ograniczenia liczby kadencji prezydentów, burmistrzów i wójtów do dwóch – z tym, że kadencje będą liczone dopiero od wyborów samorządowych w 2018 r. W związku z tym w kolejnych wyborach będą mogli wystartować nawet ci, którzy sprawują wspomniane urzędy od wielu lat.
Prawdopodobnie wydłużeniu ulegnie kadencja rad gmin i powiatów oraz sejmików wojewódzkich. Po wejściu w życie nowych przepisów będzie ona trwała 5 lat.
To jednak nie koniec, jeśli chodzi o kadencje podmiotów wyszczególnionych w Kodeksie wyborczym. Po wyborach parlamentarnych w 2019 r. wygaszona ma zostać kadencja Państwowej Komisji Wyborczej. Wiele wskazuje na to, że nowy skład Komisji będzie wybierany na nowych zasadach. Aż 7 na 9 jej członków wskaże Sejm; dotychczas w PKW zasiadały osoby delegowane przez Trybunał Konstytucyjny, Sąd Najwyższy i Naczelny Sąd Administracyjny.
Zgodnie z jedną z przyjętych poprawek PiS-u PKW wskaże szefa Krajowego Biura Wyborczego, który swoją funkcję będzie sprawował przez 7 lat. Wybór PKW będzie jednak dość ograniczony, gdyż będzie go musiała dokonać spośród 3 kandydatów przedstawionych przez… ministra spraw wewnętrznych. Na wniosek ministra PKW powoła też 100 komisarzy wyborczych, którzy początkowo mieli otrzymać uprawnienia chociażby w zakresie zmiany granic poszczególnych okręgów. W związku z przyjętymi poprawkami propozycja ta nie znalazła się w uchwalonym projekcie, a kompetencje w dziedzinie tworzenia i zmiany okręgów pozostaną w gestii samorządów.
JOW-y w mniejszych gminach utrzymane
Po poprawkach wycofano się też z innego pomysłu – likwidacji jednomandatowych okręgów wyborczych w wyborach do rad gmin w gminach poniżej 20 tys. mieszkańców. Początkowo wybory w najmniejszych gminach miały się odbywać w systemie proporcjonalnym, podobnie jak w miastach na prawach powiatu.
To nie mogło się spodobać posłom klubu Kukiz’15. Zdaniem Tomasza Jaskóły PiS wycofał się z własnej propozycji jedynie pod wpływem „oporu społecznego”, zaś całą nowelę określił jako „niechlujstwo legislacyjne”.
Koniec z głosowaniem korespondencyjnym
Jeśli plan likwidacji JOW-ów w małych gminach wzbudził kontrowersje, to co powiedzieć o zniesieniu głosowania korespondencyjnego? Zapis ten znalazł się w uchwalonym przez Sejm projekcie, choć opozycja wnioskowała w poprawkach o utrzymanie tej formy oddawania głosu. Argumenty za tym przemawiające nasuwają się same – głosowanie korespondencyjne to często jedyna opcja, która umożliwia realizację czynnego prawa wyborczego osobom starszym, niepełnosprawnym lub przebywającym za granicą.
W imieniu autorów projektu na zarzuty opozycji o „pogardę dla ludzi” (słowa niepełnosprawnego posła Platformy Obywatelskiej Sławomira Piechoty) odpowiedział poseł Łukasz Schreiber (PiS). Stwierdził on, że w przypadku głosowania korespondencyjnego trudno wychwycić proceder kupowania głosów. Dodał, że nie jest to jedyna możliwość głosowania dla niepełnosprawnych – wspomniał o lokalach wyborczych odpowiadających na ich potrzeby, głosowaniu przez pełnomocnika, czy nakładkach na karty w alfabecie Braille’a. Równocześnie przypomniał, że w większości europejskich krajów głosowanie korespondencyjne w wyborach samorządowych nie jest dopuszczalne.
W poniedziałek ten sam poseł uczestniczył jednak (jako poseł sprawozdawca) we wspólnym posiedzeniu trzech senackich komisji, które obecnie pracują nad projektem. Zapowiedział wówczas, że PiS wycofa się z likwidacji głosowania korespondencyjnego w wyborach samorządowych, ale jedynie w przypadku niepełnosprawnych.
Zamieszanie wokół „iksa”
To nie jedyna wątpliwość dotycząca procesu oddawania głosu. Uchwalając projekt, Sejm przyjął nową definicję znaku „X” na kartach do głosowania („co najmniej dwie przecinające się linie”) oraz wprowadził zasadę, że dopiski na karcie wkraczające w obręb kratek nie wpływają na nieważność głosu. Cel? Zmniejszenie liczby głosów nieważnych, których szczególnie dużo oddano w ostatnich wyborach samorządowych – ogółem oddano aż 10% nieważnych głosów, a w samych wyborach do sejmików stanowiły one ponad 17% wszystkich głosów. Tak wysoki odsetek wzbudził liczne podejrzenia związane z oszustwami wyborczymi.
Tylko czy zmiana proponowana przez PiS utrudni dokonanie ewentualnego fałszerstwa? Przeciwne zdanie ma nie tylko opozycja, ale także PKW.
Intencją dotychczasowego przepisu, który zabraniał stawiania jakichkolwiek innych znaków w obrębie kratki było zabezpieczenie przed ewentualnym „dostawieniem” przez inne osoby znaku „X” przy nazwisku innego kandydata i zamazywania postawionych znaków „X”. W chwili obecnej postawienie znaku „X”, a następnie zamazanie kratki i postawienie znaku „X” przy innym kandydacie powodowało będzie, że głos jest ważny, gdyż zamazanie kratki należy traktować jako dopisek. […] wskazana zmiana sposobu ustalania ważności głosu umożliwia niezauważalne manipulowanie głosami wyborców.
– czytamy w komunikacie PKW.
Projekt trafił do Senatu
Za odrzuceniem projektu głosowało w sumie 199 posłów. Opinię opozycji o propozycjach w nim zawartych najlepiej świadczy wniosek Nowoczesnej, by ustawie nadać tytuł: „o zmianie niektórych ustaw w celu podporządkowania Polski lokalnej partii PiS”.
Jak już wspomnieliśmy, przyjęty przez Sejm projekt trafił do Senatu. Jest więc bardzo prawdopodobne, że zanim trafi on na biurko Andrzeja Dudy, czekają go jeszcze kolejne poprawki. Jedną z nich zapowiedział już zresztą poseł sprawozdawca Łukasz Schreiber. Co więcej, prezydent zdążył się już spotkać z szefem PKW, by wysłuchać jego uwag. Trudno dziś zatem wyrokować, jaki będzie ostateczny kształt zmian w ordynacji wyborczej.
Jakie poprawki powinny zgłosić komisje senackie pracujące nad projektem? Czy na miejscu prezydenta podpisalibyście projekt w obecnym kształcie?
Dodaj komentarz
Bądź pierwszy!