31.05.2017
Aktualizacja: 30.08.2017

Jak rząd powinien walczyć z alkoholizmem? Minister zdrowia zna przyczyny rosnącego spożycia alkoholu

Spożycie alkoholu w Polsce.
pixabay

Polacy piją coraz więcej. Jak wynika z danych WHO, jeszcze 15 lat temu przeciętnie wypijaliśmy w ciągu roku nieco ponad 8 litrów czystego alkoholu. Dziś to ponad 12 litrów rocznie. Zaniepokojenie rosnącym spożyciem alkoholu wyrazili uczestnicy konferencji „Ku trzeźwości Narodu”.

O problemie dyskutowali w Sejmie m.in. członkowie Parlamentarnego Zespołu ds. Rozwiązywania Problemów Uzależnień, marszałek Marek Kuchciński oraz minister zdrowia Konstanty Radziwiłł. Patronat honorowy nad dyskusją objęła Konferencja Episkopatu Polski. Uczestnicy spotkania wskazywali na główne przyczyny rosnącego spożycia alkoholu wśród Polaków, a także proponowali rozwiązania, które miałyby skutkować odwróceniem tendencji.

Cena, dostępność, reklama

Najistotniejsze z punktu widzenia kierunku polityki państwa w tym zakresie są jednak słowa przedstawiciela rządu, czyli ministra zdrowia. Wnioski, do których dochodzi Konstanty Radziwiłł, są proste – alkohol w Polsce jest zbyt tani, zbyt łatwo dostępny i zbyt mocno reklamowany. Czy to zapowiedź zmian?

Minister stwierdził, że „alkohol można kupić wszędzie”, a pod tym względem Polska jest „niechlubnym wyjątkiem”. Równie istotną przyczyną problemu jest, w opinii Radziwiłła, niska cena alkoholu. Trudno się z tym nie zgodzić; szczególnie, gdy weźmiemy pod uwagę wciąż rosnące zarobki. Jeszcze 15 lat temu za równowartość średniej pensji można było kupić około 90 butelek wódki, a dziś – ponad dwa razy więcej:

To jest zachęta, to jest ułatwienie dla tych, których chcemy chronić. Chodzi o dzieci, młodzież, osoby niezamożne. To jest przedmiot, nad którym też warto się zastanowić. […] Promocja alkoholu w Polsce coraz bardziej odstaje od standardu międzynarodowego. Alkohol i jego możliwości reklamowe są niemal takie, jak dla każdego innego produktu. Musimy się nad tym pochylić i to wymaga pewnych ograniczeń.

Co do słów dotyczących reklamy alkoholu można mieć pewne wątpliwości. Ta jest bowiem szczegółowo uregulowana prawnie. Z ustawy o wychowaniu w trzeźwości i przeciwdziałaniu alkoholizmowi wynika, że reklama i promocja napojów alkoholowych jest zakazana. Pewnym wyjątkiem jest piwo, choć jego reklama jest legalna tylko po spełnieniu określonych w ustawie warunków. Możemy więc powiedzieć, że słowa ministra o rzekomo dużych „możliwościach reklamowych” alkoholu nie do końca odpowiadają rzeczywistości. Z całą pewnością nie jest też prawdą, że napoje alkoholowe można reklamować niemal tak samo, jak inne produkty; regulacje dotyczące promocji alkoholu możemy porównać jedynie z tymi, które odnoszą się do leków czy wyrobów tytoniowych.

Skutki odczuwalne dla budżetu i społeczeństwa

Niezależnie od tego, czy diagnoza ministra jest słuszna w całości, czy tylko w dwóch trzecich, problemu nie powinniśmy bagatelizować. Koszty związane ze skutkami nadmiernego spożycia alkoholu i wynikających z niego chorób wielokrotnie przewyższają wpływy z tytułu akcyzy. W 2015 roku przyniosła ona dla budżetu 11,1 miliardów złotych, podczas gdy straty dla gospodarki wynikające z picia alkoholu wynoszą co najmniej 30 miliardów. Do tego należy wziąć pod uwagę także niemożliwe do oszacowania tzw. koszty społeczne. Do podobnych wniosków dochodzi dr Wojciech Stefan Zgliczyński, specjalista ds. społecznych w Biurze Analiz Sejmowych:

Policzalne negatywne koszty spożywania alkoholu są duże i  obejmują m.in. choroby i urazy, wypadki, przestępczość i obniżoną produktywność. Istotna część kosztów związanych z  nadużywaniem alkoholu jest jednak bardzo trudna do oszacowania. Wśród nich wymienia się: spadek jakości życia, cierpienie rodzin, zły wpływ na wychowanie dzieci, cierpienie ofiar wypadków drogowych i przestępstw, ubóstwo, degradacja i wykluczenie społeczne.

O tym, że alkohol to nasza narodowa słabość, przekonują nas statystyki Światowej Organizacji Zdrowia (WHO). Ilość spożywanego przez statystycznego Polaka alkoholu prawie dwukrotnie przewyższa światową średnią. Plasujemy się też powyżej średniej europejskiej – przeciętny mieszkaniec Starego Kontynentu wypija 10,3 litrów czystego alkoholu rocznieInstytut Psychiatrii i Neurologii szacuje, że napojów alkoholowych nadużywa blisko 3 miliony Polaków (prawie 12% dorosłej populacji) – wśród nich co piąty jest uzależniony.

Ilość spożywanego przez przeciętnego Polaka czystego alkoholu w latach 2010-2016 (w litrach/rok).
Ilość spożywanego przez przeciętnego Polaka czystego alkoholu w latach 2010-2016 (w litrach/rok). Źródło: opracowanie własne na podstawie danych WHO.

Do doświadczeń z „procentami” przyznaje się niemal 9 na 10 16-latków. Państwowa Agencja Rozwiązywania Problemów Alkoholowych (PARPA) podaje, że w 2015 roku na świat przyszło w Polsce około 9 tysięcy dzieci z zaburzeniami rozwoju, których powodem był kontakt matki z alkoholem w czasie ciąży.

Promować abstynencję czy podnieść akcyzę?

Uczestnicy konferencji proponowali różne sposoby rozwiązania problemu. Minister Zdrowia zasugerował promowanie postaw abstynenckich. Wprost o potrzebie podniesienia akcyzy mówił natomiast dyrektor PARPA Krzysztof Brzózka. Agencja już w ubiegłym roku postulowała ujednolicenie stawek dla wszystkich alkoholi.

Nie ma wątpliwości, że wysokość podatku i ostateczna cena wpływa na spożycie alkoholu. To wychodzi jak na dłoni, gdy spojrzymy na dotychczasowe podwyżki cen wódki w Polsce i na świecie. Akcyza szła w górę, liczba kupionych butelek w dół

– argumentował wówczas Brzózka w rozmowie z Money.pl.

Udział akcyzy w cenie półlitrowej butelki wódki to ok. 45%, a wina o objętości 0,7 l – jedynie 6%. Nieco większy jest udział podatku w cenie półlitrowej butelki piwa (kilkanaście procent). Zgodnie z propozycją PARPA, piwo i wino miałyby zostać objęte identyczną stawką jak wyroby spirytusowe. Jak wynika z wyliczeń przeprowadzonych na zlecenie Agencji, cena butelki piwa wzrosłaby wówczas o około złotówkę, zaś wina o niecałe 5 złotych.

Propozycja podoba się producentom mocnych alkoholi. Sprzeciw wyrażają rzecz jasna przedstawiciele branży browarniczej, którzy argumentują, że nierówne stawki akcyzy są całkowicie uzasadnione względami zdrowotnymi.

Nie ma kraju, w którym stawki akcyzy byłyby zrównane dla różnych typów alkoholi. Dlaczego? Powód jest prosty. Akcyza jest niejako odzwierciedleniem stężenia alkoholu i promuje umiarkowanie w piciu, czyli wybór napojów o niższej zawartości alkoholu. Z punktu widzenia zdrowia bardziej pożądane jest, by ludzie pili piwo, a nie mocne alkohole

– tłumaczy Paweł Kwiatkowski z Kampanii Piwowarskiej.

Faktem jest, że ze wszystkich alkoholi Polacy najczęściej wybierają piwo (stanowi ono ponad połowę spożywanego w Polsce alkoholu), a cena niewątpliwie ma na to spory wpływ. Istnieje jednak obawa, że wraz ze zmniejszeniem różnicy między ceną piwa a ceną mocnych alkoholi, jeszcze chętniej będziemy sięgać po te drugie.

Dlatego właśnie wszelkie inicjatywy rządu powinny uwzględniać przyzwyczajenia Polaków oraz rzetelną analizę potencjalnych skutków. Problem w tym, że nawet wprowadzenie przemyślanych rozwiązań nie musi wcale skutkować istotnym zmniejszeniem ilości spożywanych przez nas napojów alkoholowych.

Co rząd może zrobić, by spożycie alkoholu w Polsce realnie spadło?

Dodaj komentarz

3 komentarzy do "Jak rząd powinien walczyć z alkoholizmem? Minister zdrowia zna przyczyny rosnącego spożycia alkoholu"

avatar
Sortuj wg:   najnowszy | najstarszy | oceniany
Krzysztof
Gość

Powiem tak, jak JKM za czasów UPR. Alkohol powinien być tani aby pijak kupił i przyniósł do domu chleb i coś do chleba a nie tylko flaszkę.
Jak Państwo rozdaje kasę za darmo to ludzie mają pieniądze i czas aby imprezować. Jak by te pieniądze musieli zarobić, to nie mieli by czasu pić.

Jarek
Gość

Równie dobrze można powiedzieć, że taki pijak, przy niskiej cenie alko, kupiłby nie jedną, a dwie flaszki… i fajki do tego 😉

Ale zgadzam się, że praca i być może edukacja mogą coś pozytywnego zdziałać w sprawie picia.

Nie podoba mi się pomysł takiej samej akcyzy na wódkę, piwo i wino. To jednak nie jest to samo, choćby pod kątem stylu życia i szkodliwości.

Karol
Gość

Myślę, że to przez modę na alkohol. W dzisiejszych czasach z abstynencji trzeba się tłumaczyć a nie odwrotnie. Zamiast podnosić cenę trzeba promować sport i inne rozrywki, żeby ludzie mieli w glowie jakąś alternatywną rozrywkę bez alkoholu i żeby postrzegali abstynencję za coś fajnego. I trzeba wreszcie przestać mówić, że alkohol to polska rzecz bo to nie prawda i to bardzo szkodliwy pogląd.

wpDiscuz