21.02.2018
Aktualizacja: 21.02.2018

Pracownicze Plany Kapitałowe lekarstwem na niskie emerytury? Szczegóły rządowej propozycji

Pracownicze Plany Kapitałowe.
© Andrey Popov/fotolia

Prawo i Sprawiedliwość nie zwalnia tempa w dziedzinie reform systemu emerytalnego. Po powrocie do wcześniejszego wieku uprawniającego do przejścia na emeryturę proponuje daleko idące rozwiązanie, które choćby w niewielkim stopniu ograniczy ryzyko niskich świadczeń. Czym są Pracownicze Plany Kapitałowe?

Nad treścią rządowego projektu pracowało co najmniej kilka resortów na czele z Ministerstwem Finansów. Dokument został kilka dni temu przekazany do konsultacji społecznych, także w ramach Rady Dialogu Społecznego. W komunikacie resortu finansów czytamy:

Pracownicze Plany Kapitałowe (PPK) to dobrowolny i w pełni prywatny system długoterminowego oszczędzania, który podniesie bezpieczeństwo finansowe Polaków.

Zachęcić do oszczędzania

Cel programu jest prosty – podniesienie wysokości emerytur oraz promowanie oszczędzania. Podczas prezentacji projektu tak mówiła o nim minister finansów Teresa Czerwińska:

Pragniemy podniesienia bezpieczeństwa finansowego Polaków, szczególnie w okresie emerytalnym. Wdrożenie PPK z pewnością przyczyni się też do zmiany struktury oszczędności w Polsce. Reforma pozwoli na wzrost udziału oszczędności długoterminowych, co z kolei obniży koszty finansowania inwestycji w Polsce i będzie sprzyjać polskiej gospodarce.

Resort wskazuje na ogromną skalę rozwiązania. Możliwość skorzystania z PPK będzie miało ponad 11 milionów pracowników, w tym ok. 9 mln pracujących w sektorze prywatnym. Rząd przyjął założenie, że do programu przystąpi „jedynie” 75% ze wspomnianych 11 milionów. Czy jednak propozycja jest godna rozważenia dla tak licznej grupy pracujących Polaków?

Dobrowolna składka

Urzędnicy odpowiedzialni za przygotowanie projektu podkreślają na każdym kroku, że przystąpienie o programu będzie całkowicie dobrowolne. Pracownicy, którzy zdecydują się na dodatkową formę oszczędzania na emeryturę, będą płacili po prostu dodatkową składkę. W każdej chwili będzie można jednak zrezygnować z oszczędzania w PPK na podstawie pisemnej deklaracji.

Wspomnianą deklarację będzie można złożyć u podmiotu zatrudniającego. Pracodawców czekają zresztą dodatkowe obowiązki – to właśnie oni będą zobowiązani do zawierania w imieniu pracowników umów z towarzystwem funduszy inwestycyjnych (TFI). Ponadto pracodawcy będą częściowo pokrywali wysokość składki. Autorzy projektu przewidzieli nawet kary dla tych pracodawców, którzy będą nakłaniali pracowników do rezygnacji z uczestnictwa z PPK w celu uniknięcia dodatkowych kosztów. Za takie postępowanie będzie groziła sankcja w postaci grzywny, ograniczenia wolności lub nawet dwóch lat więzienia.

Wstępnie proponowana struktura składek wygląda następująco:

  1. składka podstawowa pracodawcy – 1,5% podstawy składek na ubezpieczenie emerytalne i rentowe,
  2. składka dodatkowa pracodawcy – do 2,5% podstawy tych składek na ubezpieczenie emerytalne i rentowe,
  3. składka podstawowa pracownika – 2,0% podstawy składek na ubezpieczenie emerytalne i rentowe,
  4. składka dodatkowa pracownika – do 2,0% podstawy składek na ubezpieczenie emerytalne i rentowe.

„Bonus” od państwa

Projekt zakłada więc, że łączna wysokość składki ma się wahać od 3,5% do 8%, a składki odprowadzane przez pracownika będą rozliczane z wynagrodzenia brutto. Dołożyć ma się również Skarb Państwa. Każdy, kto zdecyduje się na oszczędności w PPK, otrzyma 250 zł tzw. składki powitalnej, a dodatkowe 240 zł będzie zasilało konto pracownika każdego roku.

Tym samym osoba zarabiająca w okolicach średniej krajowej będzie mogła odłożyć po 25 latach odprowadzania minimalnej składki (3,5%) ponad 110 tys. zł, dzięki czemu zyska dodatkowe 1000 zł miesięcznie na emeryturze. Resort szacuje jednak, że proponowane świadczenie może osiągnąć wysokość nawet 6 tys. zł, jeśli pracownik przez 40 lat będzie odkładał maksymalne 8%.

Wypłata środków zgromadzonych w PPK będzie możliwa po osiągnięciu wieku 60 lat. Znaczna część (75%) zostanie wypłacona w 120 miesięcznych ratach, zaś pozostałe 25% będzie można wypłacić jednorazowo – choć ostateczna decyzja w tej kwestii będzie należała do uczestnika PPK. Wskaże on również, komu mają przysługiwać środki w przypadku jego śmierci („domyślną” opcją będzie małżonek, o ile oczywiście uczestnik pozostawał w związku małżeńskim).

Istotne będzie efektywne inwestowanie środków przez TFI

Eksperci podchodzą do propozycji rządu z dużą ostrożnością. Zdaniem Jeremiego Mordasewicza, doradcy zarządu Konfederacji Lewiatan, „powodzenie tego programu będzie zależeć od efektywności podmiotów, które będą inwestowały gromadzone oszczędności”. Chodzi o skuteczność TFI, która mają zarządzać środkami. Mordasewicz dodaje też, że warto wykorzystać w tej dziedzinie „potencjał powszechnych towarzystw emerytalnych”:

Nie jest jasne, czy będą mogły z nimi [TFI – red.] konkurować PTE, które zarządzając Otwartymi Funduszami Emerytalnymi (OFE), oferując Indywidualne Konta Emerytalne (IKE) i Indywidualne Konta Zabezpieczenia Emerytalnego (IKZE), zdobyły największe na rynku doświadczenie w produktach emerytalnych.

O znaczeniu TFI w proponowanym systemie mówił na antenie TVN24 BiS Paweł Borys, prezes Polskiego Funduszu Rozwoju – instytucji, na której ma spoczywać odpowiedzialność za ich ewidencjonowanie:

Nie mówimy tu o oprocentowaniu środków, bo to nie jest depozyt. Mówimy o stopie zwrotu z tych funduszy, które będą inwestowały te środki. Będzie ona zależała od tego, jak zarządzane są te środki i jaka jest polityka inwestycyjna funduszu. Jeśli będzie więcej inwestował na rynku akcji, to oczywiście ryzyko strat będzie większe.

Zaraz potem dodaje jednak optymistycznie, że „[…] patrząc na to, jak kształtują się stopy zwrotu, prawdopodobieństwo straty jest bardzo niewielkie”.

Start już w przyszłym roku, ale nie dla wszystkich

Kiedy PPK ma zacząć funkcjonować? Wejście w życie programu będzie rozłożone w czasie. Przede wszystkim rządowi zależy, by już od października można było rozpocząć przygotowania do wdrożenia systemu. Przedstawiono też harmonogram, z którego wynika, że pierwsza grupa pracowników będzie mogła rozpocząć uczestnictwo w programie już 1 stycznia przyszłego roku. W pierwszej kolejności możliwość udziału w PPK będzie dotyczyła zatrudnionych u największych pracodawców (zatrudniających powyżej 250 pracowników). Ponad 5 milionów pracowników najmniejszych przedsiębiorstw (poniżej 20 zatrudnionych) zostanie objętych programem dopiero w lipcu 2020 r.

Co myślicie o koncepcji Pracowniczych Planów Kapitałowych?

Dodaj komentarz

2 komentarzy do "Pracownicze Plany Kapitałowe lekarstwem na niskie emerytury? Szczegóły rządowej propozycji"

avatar
Sortuj wg:   najnowszy | najstarszy | oceniany
Krzysztof
Gość

Jeżeli dobrowolne to ok. Mieści się to w mojej wizji roli Państwa które gwarantuje na emeryturze jedynie minimum socjalne a o więcej każdy troszczy się sam.

Piotr
Gość

Zgadzam się, choć jedynie częściowo, z postem Krzysztofa – tak, PPK powinny być dobrowolne. Musimy bowiem pamiętać o smutnych doświadczeniach z OFE – przed dokładnie 20 laty wmawiano nam (m.in. czynił to p. Petru, ówczesny doradca Balcerowicza), że dzięki OFE będziemy mieć godziwe emerytury. Kapitał w OFE miał być „nasz własny i prywatny”, dziedziczny, a jak wyszło??? Większość naszych pieniędzy z OFE została już przeniesiona do wora bez dna pod tytułem ZUS, pozostałości trafią tam niebawem.
Natomiast co do drugiej części… Państwo powinno przede wszystkim zadbać o godziwe płace. O ile bowiem osoby zarabiające średnią krajową czy więcej mają możliwości zadbania o swoją przyszłość, to takiego komfortu nie mają osoby zarabiające najniższą krajową czy mniej (bo oficjalnie mają umowę o pracę na 1/2, 2/3 czy 3/4 etatu). I to właśnie w poziomie płac upatruję złą kondycję ZUS, niskie emerytury i renty czy brak należytych środków na ochronę zdrowia (bo to też jakiś tam procent naszych płac brutto).
Przy najniższym wynagrodzeniu, suma składek emerytalnych pracownika i pracodawcy to łącznie około 400 zł (reszta to inne składowe, które nie wpływają na tzw. kapitał w ZUS). Zakładając „maksa” – 8%, miesięcznie osoba tak zarabiająca odłoży dodatkowo aż 32 złote = 384 złote rocznie = 9.600 przez 25 lat albo 15.360 zł przez 40 lat oszczędzania. Licząc, że obecnie ZUS szacuje średni wiek przeżycia na 18 lat, bez odsetek i dopłat budżetowych ten system, w odniesieniu do osób o najniższych wynagrodzeniach, spowoduje podniesienie kwoty miesięcznej emerytury netto o jakieś… niespełna 60 zł. Czyli biedak nadal będzie biedakiem!

Podnoszenie podatków czy składek na ubezpieczenie społeczne (bo do tego sprowadza się propozycja rządowa) nie wpłynie istotnie na poziom emerytur i rent i nasze wspólne przyszłe bezpieczeństwo, gdy przyjdzie nam czas przejść w stan zawodowego spoczynku. O takich propozycjach moglibyśmy uczciwie dyskutować, gdyby poziom płac w Polsce sięgnął średniej Niemiec (choć marzeniem powinny być Luksemburg i Dania, które oferują płace tak o 20-30% wyższe niż Niemcy).

Dlatego uważam, że to zła propozycja, która nie poprawi sytuacji najuboższych emerytów a ma jedynie przynieść czasową poprawę finansów ZUS.

wpDiscuz