13.06.2017
Aktualizacja: 30.08.2017

Jaki będzie efekt kolejnej rewolucji w służbie zdrowia? Likwidacja NFZ-u i składki zdrowotnej

Likwidacja NFZ i składki zdrowotnej.
wikimedia commons

Planowana likwidacja NFZ-u ma się rozpocząć już za pół roku. Mimo to przebieg tego procesu wciąż pozostaje dla nas zagadką, nie mówiąc o prognozowanych konsekwencjach. Pełnej wiedzy na ten temat nie dostarczają nam też informacje oszczędnie dawkowane przez ministra zdrowia.

O potrzebie zmian w polskiej służbie zdrowia mówiły już poprzednie rządy. Obecna władza przeprowadza w tej dziedzinie śmiałe reformy. Nie wszyscy są jednak przekonani co do ich słuszności.

Już samo przyjęcie ustawy o sieci szpitali wywołało niemałe kontrowersje i to nawet w samym rządzie (przeciwny reformie byli wicepremierzy: Mateusz Morawiecki i Jarosław Gowin). Propozycja, która w intencji rządu ma usprawnić system udzielania świadczeń, spotkała się też z olbrzymią krytyką opozycji. Jej obawy dotyczą przede wszystkim możliwej likwidacji części oddziałów i szpitali niezakwalifikowanych do sieci.

Nie mniejsze emocje budzi plan likwidacji NFZ-u i składki zdrowotnej. Czy możemy jednak zakładać, że istnieje jakiś „plan”, skoro sam minister nie zdradza jego szczegółów?

Powszechne ubezpieczenie to fikcja

Kilka dni temu Konstanty Radziwiłł zaznaczył, że w reformie nie chodzi wyłącznie o likwidację NFZ-u. Ta ma być jedynie konsekwencją odejścia od zasady powszechnego ubezpieczenia zdrowotnego. Dla rządu to istotne, gdyż „powszechność” ubezpieczenia – w ocenie ministra – jest dziś jedynie fikcją:

Jest krzyczącą niesprawiedliwością sytuacja, w której ponad sześć procent polskich obywateli ma status nieuprawnionych do publicznego systemu opieki zdrowotnej. I to jest istota zmiany, którą przygotowujemy. W tej sytuacji nie ma sensu mówić dalej o składce na ubezpieczenie zdrowotne, bo nie będzie ubezpieczenia zdrowotnego.

Likwidacja NFZ-u przyniesie rewolucję w zasadach finansowania całego systemu służby zdrowia. Środki umożliwiające jego funkcjonowanie mają pochodzić nie ze składek na ubezpieczenia zdrowotne, a z podatków. To dlatego, że ciężar utrzymania systemu ma wziąć na siebie budżet państwa. W tym celu zostanie powołany fundusz celowy. Administracja państwowa przejmie także odpowiedzialność za obsługę całego systemu. Minister uspokoił jednocześnie pracowników NFZ-u, mówiąc, że dla zdecydowanej większości z nich reforma nie będzie oznaczała zmiany zakresu wykonywanej pracy.

Wciąż brak konkretów, a czas nagli…

Z pozoru wszystko brzmi jasno i klarownie – składki zdrowotne wkrótce przejdą do historii, a służba zdrowia będzie utrzymywana z naszych podatków. Nikt nie będzie rozliczał pacjentów z tego, czy są ubezpieczeni, co oznacza faktyczną, a nie tylko deklarowaną, powszechność ubezpieczenia zdrowotnego. Problem w tym, że minister sam wprowadził małe zamieszanie, mówiąc o stopniowej likwidacji NFZ-u i „okresie przejściowym”:

Planując wprowadzenie tej zmiany od przyszłego roku, zamierzamy postawić Narodowy Fundusz Zdrowia w stan likwidacji, co nie znaczy, że zlikwidować go od 1 stycznia, tylko tak, żeby on w okresie przejściowym funkcjonował na zasadzie ciągłości jako instytucja, a dopiero później przejdziemy już bezpośrednio do rozwiązań docelowych, jakimi będzie administracja państwowa, która będzie pełnić tę funkcję.

Wciąż nie znamy jednak daty zakończenia wspomnianego okresu przejściowego; tym samym nie wiemy, kiedy faktycznie NFZ przestanie funkcjonować. Takiej informacji domagał się były minister zdrowia, a obecnie szef sejmowej Komisji Zdrowia Bartosz Arłukowicz. Wiceminister zdrowia Józefa Szurek-Żelazko konsekwentnie unikała jednoznacznej odpowiedzi, twierdząc, że „data jest uzależniona od tego, jak długo potrwa proces likwidacji”. Następnie wprost przyznała, że „nie jest upoważniona” do podania takiej informacji. Dodała jednak, że założenia do ustawy o narodowej służbie zdrowia są już gotowe, a po wewnątrzresortowych uzgodnieniach trafią do one konsultacji społecznych.

Podsumowując: ostateczny kształt ustawy, która ma wywrócić do góry nogami cały system funkcjonowania opieki zdrowotnej, na pół roku przed planowanym rozpoczęciem procesu likwidacji NFZ-u nadal nie jest znany. Gdy wreszcie uda się opracować projekt (co, biorąc pod uwagę skalę reformy, może jeszcze trochę potrwać), będzie on musiał przejść całą procedurę legislacyjną. Natychmiast nasuwa się pytanie, czy wprowadzanie tak ważnych zmian powinno się odbywać w atmosferze pośpiechu i tajemnicy?

Z niecierpliwością czekamy na szczegółowy plan dotyczący likwidacji NFZ-u i treść projektu ustawy. Będziemy Was informować na bieżąco, gdy tylko dowiemy się czegoś więcej.

Jakie skutki przyniesie likwidacja NFZ-u? Czy jesteśmy w stanie je przewidzieć, skoro do tej pory wiemy tak niewiele?

Dodaj komentarz

2 komentarzy do "Jaki będzie efekt kolejnej rewolucji w służbie zdrowia? Likwidacja NFZ-u i składki zdrowotnej"

avatar
Sortuj wg:   najnowszy | najstarszy | oceniany
Tomasz
Gość

Ustawa o sieci szpitali wydaje się mieć sens, biorąc pod uwagę to, o czym pisaliście wcześniej – tj. o rekordowej liczbie szpitali w przeliczeniu na mieszkańców i przynoszeniu strat przez większość placówek. Matematyki nie oszukasz.

Piotr
Gość

Witam.
Nie wiem, czemu ma służyć twór pod nazwą Narodowy Fundusz Zdrowia – miał wymuszać jakość świadczeń szpitali i przychodni a jak jest, szkoda słów.
Najgorszy przykład to śmiertelność osób po zabiegu wszczepienia tzw. by passów. W Polsce – ok. 40%. W Niemczech – 3%. Większość przyczyn zgonów to tzw. zakażenia ogólnoustrojowe zwane sepsą. I słyszymy w mediach, że przecież w szpitalach przebywają osoby chore, większość z nich jest nosicielem takich czy innych bakterii, zatem… Ot takie usprawiedliwianie się „działaniem sił wyższych”. Ciekawe, czy w Niemczech do szpitali trafiają osoby zdrowe i sterylne?
Drugi przykład – leczenie onkologiczne. Wiadomym jest, że chemioterapia czy radioterapia powoduje szereg „szkód dodatkowych”. Taki pacjent powinien być pod stałą opieką neurologa, endokrynologa, dietetyka, psychologa, słowem prowadzony przez konsylium lekarzy bardzo różnych specjalności. Jak jest? Jest lekarz prowadzący, który staje się dla pacjenta przysłowiową „alfa i omegą” i w praktyce często decyduje jednoosobowo o wszystkim. O życiu pacjenta także.
Były regionalne kasy chorych – nic nie zmieniły. Jest NFZ – sytuacja się nie zmienia.
Bez NFZ gorzej nie będzie. Kto płaci jakikolwiek podatek, będzie płacić na służbę zdrowia. Takie są założenia reformy służby zdrowia, przynajmniej ogólne. Czy przybędzie od tego pieniędzy na leczenie? Trudno powiedzieć.
Natomiast jest inna strona medalu – obecnie jakieś 30, może i 40% zarejestrowanych bezrobotnych to osoby pracujące w szarej strefie. Są zarejestrowane jako bezrobotne, dzięki czemu powiatowy urząd pracy opłaca za nie składkę na ubezpieczenie zdrowotne, a do tego mają przywileje – różnego rodzaju zasiłki i bony z opieki społecznej. Te osoby utrzymują swój status, bo właśnie dzięki temu mają dostęp do darmowej opieki zdrowotnej. Czy będzie łatwiej pozbyć się takich fikcyjnych bezrobotnych z rejestrów i ograniczyć liczbę zasiłków z opieki społecznej? Też, niestety, czas pokaże.

Pozdrawiam.

wpDiscuz