
Sprowokowani ostatnią dyskusją o nagrodach dla członków rządu postanowiliśmy wziąć pod lupę zarobki najważniejszych urzędników państwowych. Jak wysokie są pensje prezydenta, premiera, ministrów i posłów?
Zamieszanie z ministerialnymi nagrodami za 2017 rok rozpoczęło się od interpelacji, z którą do Kancelarii Premiera zwrócił się poseł Platformy Obywatelskiej Krzysztof Brejza. Z udzielonej na początku lutego odpowiedzi wynika, że nagrody otrzymało 21 konstytucyjnych ministrów, a wartość premii wahała się od 65 do ponad 82 tys. zł. W sumie samym szefom resortów przyznano ok. 1,5 mln nagród.
Dodatkowa pensja
„Te horrendalne kwoty to nie są nagrody. Oni stworzyli sobie system dodatkowych pensji. Skok na kasę Polaków” – skomentował na Twitterze Brejza. To jednak nie koniec, gdyż nagrodę otrzymała także ówczesna premier Beata Szydło. Na pytanie posła o to, kto przyznał jej premię, otrzymał odpowiedź:
Nagrody w 2017 r. otrzymali wszyscy członkowie Rady Ministrów, również Prezes Rady Ministrów. Decyzje o wypłacie nagród podjęła ówczesna Prezes Rady Ministrów Pani Beata Szydło i to do niej należała ostateczna ocena pracy poszczególnych ministrów i ich resortów oraz zaangażowania w realizację priorytetowych zadań rządu.
Wygląda więc na to, że nagrodę w wysokości 65 100 zł premier przyznała sobie sama. Identyczną wysokość premii otrzymało większość szefów resortów, choć są pewne wyjątki. Kilku ministrom, wśród nich Elżbiecie Rafalskiej, przyznano 70 tys. zł. Zbigniew Ziobro, Witold Bańka, Witold Waszczykowski, Anna Streżyńska i Piotr Gliński zgarnęli po 72 tys. zł, a Anna Zalewska i Mateusz Morawiecki – po 75 tys. zł. Rekordzistą był ówczesny szef MSWiA Mariusz Błaszczak, na którego konto wpłynęły dodatkowe 82 tys. zł.
Hipokryzja?
Z jednej strony oczywiste jest, że suma 1,5 mln złotych to w skali budżetu kwota, która właściwie nic nie znaczy. Z drugiej – to nie pierwsze „dodatki”, które trafiły do polityków Prawa i Sprawiedliwości w ciągu ostatnich 2 lat. TVN24 wyliczył nawet, że za pieniądze wypłacone w ostatnim okresie w ramach premii dla rządzących można by było wysłać na egzotyczne wakacje ok. 100 tys. Polaków. Nagrody trafiają bowiem nie tylko do ministrów, ale także do wiceministrów i innych, niższych rangą pracowników resortów.
W całej sprawie chodzi również o wrażenie, że nagrody przyznaje się w oparciu o niejasne kryteria. Zapomnijmy na chwilę o tym, że Beata Szydło nagrodziła też samą siebie i zastanówmy się, na jakiej podstawie krytykowany (i w końcu usunięty z rządu) Witold Waszczykowski otrzymał wyższą nagrodę niż odpowiedzialna na wdrożenie „500 plus” Elżbieta Rafalska? Więcej od chwalonej minister zgarnęli też Witold Bańka czy Anna Streżyńska, czyli szefowie resortów o stosunkowo mniejszym znaczeniu niż polityka społeczna (odpowiednio: sportu i cyfryzacji).
Kolejny istotny wątek – opozycja przypomina, że politycy partii rządzącej niegdyś ostro krytykowali rząd PO-PSL za korzystanie z podobnych „dodatków”. Szczodrze nagrodzony Mariusz Błaszczak jeszcze w 2014 roku mówił: „To wielki skandal, że władza podnosi Polakom podatki, a sama daje sobie 100 milionów złotych nagród”.
Równie głośno premie dla urzędników sejmowych (przyznane przez marszałek Ewę Kopacz w łącznej kwocie prawie miliona zlotych) krytykował w 2013 roku Andrzej Duda – wówczas jeszcze jako poseł:
Jest to nieprzyzwoite. Należałoby wstrzymać tego typu działania w tych trudnych czasach, bo to jest po prostu bolesne dla społeczeństwa, że jedni nie mają nic, bezrobocie przekroczyło 14 procent, a w Sejmie wypłacane są tak gigantyczne premie dla administracji sejmowej.
Obecnie prezydent Andrzej Duda sam nagradza swoich współpracowników. W samym 2016 roku pula premii sięgnęła 1,5 mln zł netto – należy jednak pamiętać, że rzeczywisty koszt dla budżetu stanowią kwoty brutto, a w tym przypadku to ponad 2 mln zł.
Pensje prezydenta i członków rządu
Nawet bez dodatkowych nagród pensje najwyższych urzędników państwowych muszą robić na przeciętnym Kowalskim spore wrażenie. Na początku skupmy się na głowie państwa. Z Ustawy o wynagrodzeniu osób zajmujących kierownicze stanowiska państwowe z 1981 r. wynika, że prezydent otrzymuje w przybliżeniu 20 tys. zł pensji. Składa się na nią wynagrodzenie zasadnicze (ok. 12,5 tys. zł), 5-tysięczny dodatek funkcyjny i dodatek za wysługę lat. Do tego należy pamiętać, że głowa państwa nie płaci czynszu za wynajem Pałacu Prezydenckiego oraz nie opłaca z wynagrodzenia rachunków za media…
Tylko niewiele niższe są zarobki członków rządu. W ich przypadku podstawowe wynagrodzenie ustala się na podstawie kwoty bazowej (określonej w ustawie budżetowej; na 2017 rok wynosiła ona 1,8 tys. zł) pomnożonej przez określony współczynnik, inny dla każdego stanowiska. W ten sposób otrzymujemy pensje zasadnicze: ponad 11 tys. zł dla premiera, ok. 10,2 tys. zł dla wicepremiera i 10 tys. dla ministra. Do tego doliczyć trzeba dodatek funkcyjny (w przypadku premiera to ponad 3,5 tys. zł) oraz wysoki dodatek za wieloletnią pracę (od 5 do 20% podstawowego wynagrodzenia). Jak wynika z informacji udzielonych przez KPRM dziennikarzom z Dziennik.pl, w ubiegłym roku maksymalny dodatek za wysługę lat przysługiwał Beacie Szydło, Piotrowi Glińskiemu oraz Jarosławowi Gowinowi. Uśredniając, pensje w rządzie oscylują w granicach kilkunastu tysięcy złotych miesięcznie.
Zarobki polskiego premiera są i tak niewielkie w porównaniu z wynagrodzeniami innych europejskich szefów rządów. Dla przykładu, premier Francji otrzymuje niemal 90 tys. zł miesięcznie, a kanclerz Niemiec tylko o kilka tysięcy mniej. Z kolei pensja premiera Hiszpanii przekracza równowartość 30 tys. zł. Wiadomo też, ile na stanowisku prezydenta USA zarabiał co miesiąc Barack Obama – prawie 130 tys. zł. Ze swojej pensji zrezygnował natomiast Donald Trump. Choć zgodnie z prawem musi ją odbierać, to zadeklarował, że przekaże ją w całości na cele charytatywne.
Ile dostaje poseł i senator?
Prawdopodobnie najbardziej skomplikowany system wyliczania wynagrodzeń w polskiej polityce dotyczy parlamentarzystów. Zarobki marszałków Sejmu i Senatu nie odbiegają od pensji premiera – podobna jest zresztą metodą określania ich wysokości.
Podstawowe wynagrodzenie posłów i senatorów sięga 10 tys. zł, jednak i tutaj przyznaje się dodatki. 2 tys. zł „ekstra” przysługuje przewodniczącym komisji. Każdy poseł otrzymuje ponadto zwolnioną z opodatkowania dietę (ok. 2,5 tys.), która ma wystarczyć na pokrycie wydatków związanych ze sprawowaniem mandatu oraz ok. 12 tys. zł na utrzymanie biura. Co więcej, kwota wolna od podatku w przypadku parlamentarzysty wynosi prawie 30 tys. zł.
Co myślicie o przyznawaniu nagród dla najważniejszych urzędników administracji? Czy zarobki czołowych polityków są zbyt wysokie?
Dodaj komentarz
Bądź pierwszy!