
Czy to możliwe, by w kraju ze strefy euro funkcjonowało kilkadziesiąt różnych walut? Choć wydaje się to nieprawdopodobne, właśnie takie zjawisko obserwujemy obecnie w Hiszpanii. Na nieco mniejszą skalę jest ono obecne w innych krajach, w tym także w Polsce.
Turuta, puma, ekhi, res – to tylko niektóre z walut, którymi posługują się lokalne społeczności w Hiszpanii. Zazwyczaj służą one urzędnikom gminnym do wspierania osób najbiedniejszych. Osoby żyjące poniżej minimum socjalnego wymieniają je na konkretne towary i usługi w miejscowych sklepach. W podobnym celu waluty lokalne stosują także Portugalczycy.
Niektóre z nich powstały z chęci wykreowania głębszej integracji między podmiotami lokalnego rynku. Zoquito, czyli waluta będąca w obiegu na terenie Jerez de la Frontera od prawie dziesięciu lat, ma za zadanie pobudzać miejscową gospodarkę.
W Hiszpanii coraz większa popularność walut nieobowiązujących w powszechnym obiegu często stanowi argument dla tych, którzy postulują opuszczenie strefy euro.
Skąd się wzięły waluty lokalne?
Pierwsze eksperymenty z wprowadzeniem alternatywnej waluty miały miejsce w latach trzydziestych ubiegłego wieku. W odpowiedzi na globalny kryzys z 1929 roku burmistrz austriackiego miasteczka Wörlg wprowadził do lokalnego obiegu tzw. szylinga Wörlg. Zdecydowano, że jego kurs będzie zawsze odpowiadał kursowi oficjalnej waluty. W wyniku zabiegów burmistrza miasto rozwijało się w zdumiewającym tempie, a bezrobocie spadało błyskawicznie. To sprawiło, że chęć wprowadzenia podobnych rozwiązań wyrażało coraz więcej miast. Walutę zlikwidowano jednak po interwencji Centralnego Banku Austrii, ponieważ naruszała ona jego monopol. Największym grzechem burmistrza było przyjmowanie w lokalnej walucie należności podatkowych.
Do dziś obowiązuje natomiast wprowadzony do obiegu w podobnym czasie szwajcarski WIR (CHW). Jego twórcom udało się uniknąć błędów popełnionych w przypadku Wörlga, dzięki czemu z WIR-a korzysta dziś jedna piąta szwajcarskich firm. W praktyce jest on zatem drugą po franku oficjalnie uznawaną walutą w Szwajcarii.
Obecnie lokalne waluty funkcjonują w większości dużych krajów Europy. Na całym świecie jest ich już kilka tysięcy.
Polskie waluty lokalne
Zjawisko rozpowszechniania lokalnych walut obserwujemy także w Polsce. Choć ze względu na zawirowania historyczne nie mamy na tym polu takiego doświadczenia jak Szwajcarzy, to kilka walut zdążyło już zyskać w naszym kraju względną popularność.
Polskie waluty lokalne są zwykle środkiem płatniczym obowiązującym wśród członków konkretnej społeczności. Podłożem takiego systemu jest umowa barterowa, do której wprowadzono modyfikację polegającą na rozliczaniu w oparciu o ustaloną jednostkę rozliczeniową. Pomysłodawcy stale poszukują kolejnych partnerów, dzięki czemu baza potencjalnych użytkowników waluty nieustannie się powiększa. Na tej zasadzie funkcjonuje np. Barter Klub, którego walutą rozliczeniową jest „Barterowy Polski Nowy” (BPLN).
Kolejnym przykładem takiej waluty jest „Dobry” (PLD), z którego korzysta obecnie 58 zarejestrowanych w systemie przedsiębiorstw z różnych branż. Na stronie głównej Dobrego czytamy o nim:
Jest komplementarnym środkiem transakcyjnym działającym obok pieniądza państwowego, a jego zadaniem nie jest zastąpienie obecnej waluty tylko współistnienie i wspomaganie społeczności, która jej używa.
Podobne cele deklarują pomysłodawcy „Zielonego” oraz „Piasta”. Ci ostatni dodają, że zadaniem waluty lokalnej jest „doprowadzenie do równowagi ekonomicznej” poprzez „uzupełnienie braku pieniądza państwowego”.
Waluty lokalne a polskie prawo
Czy zyskujące coraz większą popularność waluty lokalne łamią przepisy? Wszystko wskazuje na to, że nie. Jak słusznie zauważa analizujący to zagadnienie Grzegorz Kubalski, „waluta lokalna nie jest pieniądzem sensu stricto, a tym samym nie narusza wyłączności NBP w zakresie emisji pieniądza”. Przypomnijmy, że taką wyłączność gwarantuje Narodowemu Bankowi Polskiemu konstytucja.
Na przykładzie „Dobrego” stan prawny przedstawiła mec. Katarzyna Kozieł-Kozłowska. Według niej używane w jego kontekście określenie „waluta” ma charakter umowny i nie pokrywa się z prawnym rozumieniem tego słowa tzn. „nie działa na rynku globalnym, lecz w zamkniętym systemie – lokalnie.” Poza tym, nie podlega spekulacjom (wartość „Dobrego” jest stała i wynosi 1 złoty) i jest niewymienialny (funkcjonuje w obiegu zamkniętym, a poza nim nie ma żadnej wartości).
Kozieł-Kozłowska dochodzi więc do wniosku, że waluty lokalne istnieją w zgodzie z obowiązującym prawem, gdyż żadna ustawa nie reguluje ich funkcjonowania.
Tradycyjne waluty odchodzą do lamusa?
W 2004 roku prezes FED Allan Greenspan obwieścił, że bieżące stulecie będzie czasem świetności prywatnych, lokalnych walut.
Ich popularność zdaje się rosnąć z roku na rok, choć nadal są one jedynie dodatkiem do globalnego systemu walutowego. Z drugiej strony, ową tendencję może utrzymywać rosnące niezadowolenie z efektów globalizacji i funkcjonowania światowego systemu monetarnego.
Czy istnieje możliwość, że lokalne waluty (wbrew deklarowanym celom ich twórców) wkrótce zastąpią te powszechne i oficjalnie uznawane?
Dodaj komentarz
Bądź pierwszy!