
Od tygodnia w budynku sejmu protestują rodzice osób niepełnosprawnych. Choć rząd podpisał z innymi przedstawicielami środowiska porozumienie, to protestujący rodzice stanowczo je odrzucają. Czego zatem oczekują?
Z protestującymi w sejmie rodzicami i opiekunami spotkali się już m.in. Andrzej Duda i Elżbieta Rafalska. O ile po rozmowie z prezydentem (i podsekretarzem stanu w Kancelarii Prezydenta Wojciechem Kolarskim) liderzy protestu reagowali z entuzjazmem, o tyle po nocnym spotkaniu z minister rodziny, pracy i polityki społecznej nastroje były zgoła inne.
Trudno się dziwić: to pierwsze zakończyło się spisaniem postulatów i deklaracją, że staną się one przedmiotem prac Kancelarii Prezydenta, zaś drugie było znacznie bardziej burzliwe. Protestujący oskarżali minister i cały obóz władzy o brak człowieczeństwa i wrażliwości. Jedna z matek zwróciła się do Rafalskiej słowami: „Myślałam, że Kaczyński będzie pierwszą osobą, która nas odwiedzi. Dziękuję za jego wrażliwość. Gdybym ja miała taką wrażliwość, to moje dziecko dzisiaj byłoby w zakładzie”.
W poniedziałek spore emocje wzbudziła odmowa na prośbę protestujących i posłanki Nowoczesnej, Joanny Scheuring-Wielgus, by do budynku sejmu mogli wejść fizjoterapeuci. Ostatecznie rehabilitanci zostali wpuszczeni już następnego dnia, ale z pewnością ta sytuacja nie wpłynęła ostudzająco na wysoką temperaturę sporu.
„To nie jest nowy protest”
Liderką protestu jest Iwona Hartwich, matka 25-letniego niepełnosprawnego Jakuba. „To nie jest nowy protest. Odwieszamy stary, z 2014 roku” – mówiła. Nawiązała tym samym do protestu sprzed kilku lat, który również przyjął formę okupacji sejmowych korytarzy.
Pod naciskiem protestujących rząd PO-PSL podwyższył stawkę świadczenia pielęgnacyjnego, które wówczas wynosiło zaledwie 620 zł. Po pierwszej podwyżce wzrosło ono do 1000 zł, a obecnie wysokość tego świadczenia to 1407 zł. Był to jednak tylko jeden z postulatów, z którymi rodzice przyszli do sejmu.
Donald Tusk postawił nam wtedy ultimatum, że mamy wybrać jeden postulat. Wybraliśmy ten, który wydawał nam się najważniejszy
– przyznała Hartwich.
Pozostałe postulaty nie zostały spełnione, pomimo deklaracji, że zostaną one przedyskutowane w ramach tzw. okrągłego stołu ds. niepełnosprawności. Po zmianie władzy sytuacja wcale się nie zmieniła. „Powstają kolejne zespoły, a z ich pracy nic nie wynika. Nie mamy już pieniędzy, żeby jeździć na kolejne spotkania” – dodaje Hartwich.
Porozumienie bez porozumienia z protestującymi
Pomimo napięć rządowi udało się podpisać porozumienie z częścią środowisk osób niepełnosprawnych. Stronami porozumienia była minister Rafalska, pełnomocnik rządu ds. niepełnosprawnych Krzysztof Michałkiewicz oraz przedstawiciele wielu organizacji i fundacji.
Porozumienie zakłada, że od czerwca tego roku wysokość renty socjalnej będzie równa najniższej emeryturze, czyli 1029,80 zł (obecnie to 84% wysokości renty z tytułu całkowitej niezdolności do pracy). Kwota ta ma podlegać corocznej waloryzacji. Roczny koszt zrównania obu świadczeń oszacowano na ponad 500 mln zł. Po drugie, rząd zobowiązał się do wprowadzenia od lipca koordynowanej opieki dla osób ze szczególnymi potrzebami rehabilitacyjnymi.
Rząd zadeklarował także utworzenie tzw. funduszu solidarnościowego na rzecz niepełnosprawnych. Dodatkowym źródłem finansowania wsparcia dla takich osób miałyby być podatki pobierane od tych, którzy osiągają najwyższe dochody. W oficjalnym porozumieniu tego punktu jednak nie zawarto. Powód? Ostateczna koncepcja funduszu jest ciągle w przygotowaniu w ramach międzyresortowych konsultacji. Zgodnie z zapowiedziami minister finansów Teresy Czerwińskiej ostateczny projekt ma być gotowy za kilkanaście dni (gdy tak się stanie, z pewnością poinformujemy Was o szczegółach).
Największym problemem podpisanego porozumienia jest jednak fakt, że nie spotkało się ono z akceptacją protestujących rodziców.
Hartwich: „To porozumienie jest dla nas skandalem”
Z podpisanym dokumentem przybyła do nich rzecznika rządu Joanna Kopcińska. Reakcją na porozumienie było jednak oburzenie. Hartwich nazwała je „skandalem” – nie tylko dlatego, że nie uwzględnia ono wszystkich postulatów, ale też dlatego, że zostało ono zawarte bez udziału protestujących. „To porozumienie rządu z rządem, a nie z nami” – komentowali inni rodzice. Nie przekonała ich także obecność stowarzyszeń działających na rzecz niepełnosprawnych. Fakt ten skomentowała protestująca Aneta Rzepka:
Tak naprawdę były tam osoby zupełnie nam nieznane, jakieś organizacje, stowarzyszenia, więc wygląda na to, że rząd podpisał porozumienie sam ze sobą.
Rząd zaznacza, że nieobecność protestujących podczas wypracowywania porozumienia to wyłącznie ich wybór. „Ogromnie żałuję, że nie ma z nami dzisiaj osób, które protestują w Sejmie, które mają swój udział w tym, że pewne postulaty i oczekiwania zostaną zrealizowane i są zawarte w naszym porozumieniu” – powiedziała Rafalska. Dodała też:
Chciałabym spełnić oczekiwania wszystkich osób niepełnosprawnych w Polsce, tu i teraz, ale nie udźwignę tych wszystkich nieszczęść i nie rozwiążę problemów w jednym roku, a dźwigam odpowiedzialność za zaniechania wszystkich poprzednich rządów.
Czego domagają się protestujący rodzice?
Podobnie jak w 2014 roku, porozumienie oznacza spełnienie tylko jednego z postulatów – i to wcale nie do końca. Rodzice chcą bowiem nie tylko wyższych świadczeń. Zależy im na określeniu minimum socjalnego dla gospodarstwa domowego z osobą niepełnosprawną. Dziś taki wskaźnik nie funkcjonuje. Z biegiem czasu renta miałaby być stopniowo podwyższana do równowartości takiego minimum socjalnego.
Kolejnym postulatem – prawdopodobnie znacznie trudniejszym do realizacji – jest wprowadzenie dodatku rehabilitacyjnego w wysokości 500 zł dla osób niezdolnych do samodzielnej egzystencji po ukończeniu 18. roku życia. Taki dodatek miałby przysługiwać bez uwzględniania kryterium dochodowego i być wliczany do dochodu osoby niepełnosprawnej.
„My nie jesteśmy roszczeniowi, nie wymagamy Bóg wie czego. My tylko chcemy, by osoby niepełnosprawne miały zapewnione minimum, podstawę” – powiedziała w rozmowie z portalem Gazeta.pl jedna z protestujących matek, Katarzyna Milewicz.
Popieracie protest rodziców dzieci niepełnosprawnych? Czy realizacja punktów zawartego przez rząd porozumienia powinna im wystarczyć?
Dodaj komentarz
Bądź pierwszy!