Dziś Sejm zajmie się projektem ustawy o Funduszu Dróg Samorządowych – istotnym o tyle, że źródło finansowania funduszu budzi ogromne kontrowersje. Środki pozyskiwane będą bowiem z nowej opłaty paliwowej.
Opłata nie jest zresztą tak drobna – to ok. 25 gr za litr z VAT, co stanowi blisko 14% obecnej ceny LPG. Ma to przynieść niemal 5 mld zł rocznie do budżetu, z czego połowa trafi do FDS, a połowa – do Krajowego Funduszu Drogowego. Jeśli projekt wejdzie w życie, podwyżki odczuje każdy z nas. Wzrośnie bowiem cena nie tylko paliwa, ale także – z racji droższego transportu – wielu towarów i usług.
Jak wynika z projektu ustawy, Fundusz Dróg Samorządowych ma na celu gromadzenie środków na budowę i przebudowę dróg powiatowych i gminnych oraz mostów w ciągach dróg wojewódzkich, w tym budowę i przebudowę sieci realizowaną w ich pasie drogowym, oraz dofinansowanie budowy i przebudowy dróg powiatowych i gminnych oraz mostów w ciągach dróg wojewódzkich szczególnie istotnych dla zapewnienia bezpieczeństwa publicznego lub spójności sieci dróg publicznych. Opłata paliwowa będzie głównym źródłem jego finansowania.
Obecnie opłata paliwowa to jeden z najmniejszych składników ceny paliw. Według wyliczeń portalu e-petrol.pl stanowi ona zaledwie 3% ceny benzyny i 7% ceny oleju napędowego. Po ewentualnej podwyżce zbliży się jednak wyraźnie do wysokości podatku VAT. Największy wpływ na cenę paliwa wciąż ma cena w rafinerii oraz akcyza.
PiS wyraźnie chce jak najszybszego przegłosowania projektu. Nie dość, że prace przesunięto o dwa dni (pierwotnie Sejm miał zająć się nim dopiero w piątek), to sam projekt jest poselski, a nie rządowy. To oznacza, że nie są wymagane konsultacje w jego sprawie. Nowe przepisy mogą więc wejść w życie jeszcze w czasie wakacji.
„Rzeczpospolita” łagodzi wydźwięk projektu, nazywając go kompromisowym – wcześniejsze wersje zakładały bowiem podwyżkę opłaty paliwowej aż o 35 gr, a do tego wprowadzenie opłat dla samochodów osobowych na drogach ekspresowych czy podwyżkę opłat na autostradach. Opozycja nie ma jednak wątpliwości – projekt ustawy służy zdobyciu środków na sfinansowanie obietnic wyborczych partii rządzącej, a także zadaje kłam zapewnieniom PiS o niepodnoszeniu podatków. Warto też przypomnieć, że za rządów PO i PSL to właśnie Jarosław Kaczyński domagał się obniżenia cen paliwa:
Można ją [akcyzę – przyp. red.] po prostu obniżyć. Jeżeli się ją obniży, to spadnie także cena benzyny. To jest naprawdę bardzo istotne i trzeba to zrobić. Ja domagam się od Donalda Tuska, żeby to uczynił.
W podobnym tonie wypowiadał się przed rokiem minister infrastruktury i budownictwa Andrzej Adamczyk:
Ani rząd, ani ministerstwo infrastruktury nie planuje zmian w opłatach paliwowych. Muszę to wyraźnie podkreślić. Zaprzeczam, aby kiedykolwiek w jakikolwiek sposób rząd przygotowywał się do podwyżki opłaty paliwowej.
Aktualizacja: nowej opłaty paliwowej nie będzie
[Data aktualizacji: 17.07, godz. 20.00] Prezes PiS Jarosław Kaczyński powiedział w rozmowie z PAP, że „zapadła decyzja o wycofaniu ustawy benzynowej”. Jednocześnie zaznaczył, że środki na budowę dróg trzeba będzie pozyskać z innych źródeł. „Na pewno nie będziemy sięgać do kieszeni obywateli” – zapewnił Kaczyński.
W te zapewnienia nie wierzy opozycja. Poseł PO Mariusz Witczak oskarża prezesa PiS o złe intencje i chęć „drenowania” portfeli Polaków. Przypomniał, że w partii rządzącej proponowano już m.in. podniesienie opłat za wodę i energię elektryczną.
Czy nowa opłata paliwowa jest dobrym posunięciem ze strony rządu?
Dodaj komentarz
Bądź pierwszy!