Rząd podjął decyzję o podniesieniu w 2019 r. płacy minimalnej. W przyszłym roku ma ona wynieść 2250 zł brutto, a minimalną stawkę godzinową ustalono na 14,7 zł brutto. Jakie mogą być konsekwencje tej decyzji? Czy płaca minimalna rośnie w odpowiednim tempie?
Podwyżkę zapowiedział sam premier Mateusz Morawiecki. Choć wzrost płacy minimalnej sam w sobie nie jest może zaskoczeniem, to skala podwyżki (+150 zł brutto w porównaniu z bieżącym rokiem) już tak.
Podjęliśmy decyzję na Radzie Ministrów, żeby zarekomendować wyższą, niż pierwotnie planowaliśmy, płacę minimalną […]. To jest jednocześnie też symbol tego, że chcemy, żeby gospodarka polska opierała się o rozwój nie na niskich płacach tylko na rosnących płacach
– tłumaczył premier.
Minimalna stawka miesięcznego wynagrodzenia na poziomie 2250 zł brutto oznacza wzrost o ponad 7% w stosunku do obecnej najniższej pensji (2100 zł brutto). Z 13,7 zł do 14,7 zł brutto wzrośnie także minimalna stawka godzinowa.
Związkowcy chcieli więcej
Uzasadnienie dla podniesienia płacy minimalnej odnajdujemy w komunikacie Centrum Informacyjnego Rządu (CIR). Czytamy tam:
Obecna sytuacja ekonomiczna Polski pozwala na zrównoważone podnoszenie płacy minimalnej, współmierne do dynamiki wzrostu gospodarczego i wzrostu produktywności pracy oraz spadku bezrobocia.
Jeszcze w czerwcu rząd skłaniał się do ustalenia pensji minimalnej na poziomie 2200 zł brutto. Skąd zmiana? Wiadomo, że znacznej podwyżki domagali się związkowcy. „Solidarność” chciała minimum 2278 zł, potem swoje oczekiwania lekko obniżyła (do 2255 zł). Znacznie dalej posunął się OPZZ, który proponował 2383 zł. Ostateczną decyzję rządu szef „Solidarności” Piotr Duda określił jako „kompromis, który nas nie zadawala, ale jest do zaakceptowania”. Dodał przy tym, że docelowo płaca minimalne powinna kształtować się na poziomie 50% przeciętnego wynagrodzenia (obecnie jest to 47,3%).
Konsekwencje podwyżki
Dość szybko po ogłoszeniu podwyżki pojawiły się głosy, że może ona oznaczać kłopoty dla niektórych osób pobierających świadczenie 500 plus. W przypadku ustalenia praw do świadczeń na pierwsze dziecko brane jest bowiem pod uwagę kryterium dochodowe.
Wystarczy wyobrazić sobie sytuację rodzica samotnie wychowującego jedno dziecko i zarabiającego 2250 zł brutto, czyli nieco ponad 1600 zł netto. W takim przypadku dochód netto na osobę nieznacznie przekracza 800 zł, czyli próg uprawniający do odbioru świadczeń na pierwsze dziecko. Teoretycznie z takim problemem rodzice mogą się zetknąć w 2020 roku, kiedy to będą musieli wykazać dochód właśnie za 2019 rok – oczywiście pod warunkiem, że rząd nie podniesie do tego czasu wspomnianego progu dochodowego.
Naturalną konsekwencją podwyżki płacy minimalnej jest jednoczesny wzrost wysokości świadczeń, które są z nią ustawowo powiązane, m.in. zasiłku chorobowego czy dodatku za pracę w nocy. O prawie 400 zł zwiększy się także limit przychodu, który będą mogli osiągnąć przedsiębiorcy korzystający z tzw. małego ZUS-u. Zgodnie z ustawą osoby prowadzące jednoosobową działalność gospodarczą, których przychód miesięczny nie przekracza 2,5-krotności minimalnego wynagrodzenia, płacą niższe składki.
Pracodawcy tradycyjnie przeciwni
Nie jest zaskakujący fakt, że zapowiadany wzrost płacy minimalnej spotkał się ze sprzeciwem pracodawców. Decyzję rządu skrytykował już Jeremi Mordasewicz z Konfederacji Lewiatan. Jego zdaniem, choć obecna koniunktura pozwali pracodawcom sprostać podwyżce, to w przypadku spowolnienia gospodarczego mogą oni mieć problem z rosnącym w takim tempie minimalnym wynagrodzeniem.
Dodatkowo pojawia się dość oczywisty argument o ryzyku utraty pracy przez najmniej wykwalifikowanych pracowników. Co więcej, ciągłe podwyżki nie idą w parze ze wzrostem produktywności i wydajności pracy. Jak informowała niedawno „Rzeczpospolita”, powołując się na analizy Fundacji Forum Obywatelskiego Rozwoju, 26% polskich pracowników wypracowuje połowę naszego PKB. Oznacza to, że jedynie 5,6 mln Polaków pracuje efektywnie. Skutkiem niedostosowania płac do wydajności pracy może być spadek konkurencyjności polskich produktów.
Kolejnym mankamentem ustalanej z góry płacy minimalnej jest fakt, że obowiązuje ona w całym kraju, bez uwzględnienia specyfiki rynku pracy w poszczególnych jego regionach.
Nie można też zapomnieć, że poziom płacy minimalnej jest wspólnym mianownikiem dla całego kraju. Tymczasem mamy takie miejsce, gdzie stopa bezrobocia wciąż przekracza 15 proc., a negocjacje płacowe zaczynają się i kończą właśnie na wynagrodzeniu najniższym. […] W takich miejscach stosunkowo szybkie podnoszenie ustawowego minimum może być problematyczne obecnie i w dłuższej perspektywie
– tłumaczy Rp.pl Łukasz Kozłowski, główny ekonomista Federacji Przedsiębiorców Polskich.
Płaca minimalna w Polsce – wysoka czy niska?
Płaca minimalna, co dość naturalne, rośnie w Polsce od lat. Dynamikę wzrostu najniższego wynagrodzenia dobrze oddaje poniższy wykres:
Czy aktualny poziom płacy minimalnej możemy określić jako optymalny? Punktem wyjścia powinno być jego porównanie z wysokością średniego miesięcznego wynagrodzenia. Analizując dane GUS dotyczące średnich zarobków w poszczególnych latach możemy dojść do wniosku, że płaca minimalna rośnie w szybszym tempie niż przeciętne wynagrodzenie. W 2010 roku stawka minimalna stanowiła nieco ponad 40% średniej pensji; obecnie jest to już ponad 47%.
Kolejnych informacji może nam dostarczyć porównanie najniższego wynagrodzenia w Polsce do stawek w innych krajach, przy jednoczesnym uwzględnieniu siły nabywczej.
Siła nabywcza pieniądza to jego realna wartość. Jest ona nierozerwalnie związana z poziomem cen – w miarę wzrostu cen (inflacja) maleje siła nabywcza i na odwrót.
Analiza aktualnych danych Eurostatu skłania nas do wniosku, że w bogatych krajach Europy Zachodniej realna siła nabywcza minimalnego wynagrodzenia jest niższa od jego nominalnej wartości.
Skupmy się jednak na państwach naszego regionu. Płaca minimalna w Polsce (w statystykach Eurostatu ujęta w kwocie netto, po przeliczeniu na walutę euro) jest zbliżona do tej, która obowiązuje w Czechach. Tego samego nie można jednak powiedzieć o sile nabywczej minimalnego wynagrodzenia. U naszych południowych sąsiadów wynosi ona 672 euro, podczas gdy w Polsce aż 878 euro. Na Słowacji, gdzie najniższa krajowa jest identyczna co w Polsce, jej realna siła nabywcza to niespełna 700 euro.
Pod względem siły nabywczej minimalnego wynagrodzenia wyprzedzamy także m.in. Węgrów, Greków czy Portugalczyków, nie mówiąc o Litwinach, Łotyszach czy Chorwatach. Czy to dowód na to, że płaca minimalna w Polsce jest na wystarczająco (zbyt) wysokim poziomie? Wnioski pozostawiamy Wam.
Jak oceniacie decyzję rządu o podniesieniu płacy minimalnej aż o 150 zł brutto w porównaniu z obecną stawką?
Dodaj komentarz
Bądź pierwszy!