
Ministerstwo finansów zbliża się do ostatecznego opracowania koncepcji tzw. exit tax – „podatku od wyprowadzki”, który miałby być nakładany m.in. na przedsiębiorców przenoszących choćby cześć swojego biznesu za granicę. Znamy już nawet szczegóły propozycji. Kto konkretnie płaciłby taki podatek i jaka miałaby być jego stawka?
O przewidywanym końcu prac napisał „Puls Biznesu”. O tym, że coś jest na rzeczy, świadczy odpowiedź na interpelację poselską udzieloną przez wiceministra finansów Pawła Gruzę. „Pragnę potwierdzić, iż w Ministerstwie Finansów przygotowywany jest projekt ustawy […], przewidujący wdrożenie do polskiego porządku prawnego instytucji tzw. exit tax” – napisał Gruza.
W następnym zdaniu pokrótce scharakteryzował nowy podatek. Dowiadujemy się, że obciążenie ma dotyczyć „nierealizowanych jeszcze zysków kapitałowych, w związku z przeniesieniem przez podatnika aktywów jego przedsiębiorstwa, stałego zakładu lub rezydencji podatkowej do innego państwa”.
Ile zapłacisz za przeniesienie majątku za granicę?
Jaka ma być stawka nowego podatku? To zależy od wartości przenoszonego biznesu lub jego części. Jeśli przekroczy ona 2 mln zł, to skarbówka upomni się o 19% liczone od sumy powyżej tej kwoty. Przedstawiciel ministerstwa zdradził jednak w rozmowie z dziennikiem, że podatek będzie naliczany od aktywów, a majątek trwały (np. nieruchomości) będzie z niego zwolniony.
Nie jest żadną tajemnicą, że wprowadzenie podatku stanowi próbę walki z tzw. optymalizacją podatkową. Firmy nagminnie przenoszą swoje centrale za granicę, poszukując oszczędności w krajach bardziej przyjaznych pod względem fiskalnym. Przodują w tym zwłaszcza duże przedsiębiorstwa; co za tym idzie, równie duże są kwoty, które w wyniku takiego posunięcia przestają zasilać Skarb Państwa.
Zakaz „przeprowadzki” byłby rzecz jasna jawnym naruszeniem wolności prowadzenia działalności gospodarczej. Dlatego właśnie poszukuje się alternatywnych sposobów na zachęcenie przedsiębiorców do kontynuowania działalności w kraju – jeśli to nie skutkuje, można przynajmniej zapewnić sobie coś na kształt odszkodowania za zaprzestanie rozliczania własnych dochodów w Polsce.
Exit tax zapłacą nie tylko przedsiębiorcy
Zresztą nowy podatek ma obejmować również osoby niekoniecznie prowadzące działalność gospodarczą. Dla osób fizycznych wstępnie przewidziano dwie stawki – 3% i 19%. W ich przypadku zostaną wzięte pod uwagę np. udziały w spółkach, papiery wartościowe, instrumenty pochodne czy fundusze inwestycyjne. Próg? Ten sam, czyli 2 mln zł.
Standardowo zastosowanie będzie tu miała stawka 3%. 19% dotyczyć będzie sytuacji, w których „możliwe będzie tylko oszacowanie wartości majątku”.
(Nad)Gorliwość w implementacji unijnej dyrektywy
Warto zaznaczyć, że exit tax nie jest autorskim pomysłem resortu finansów. Przypomina o tym Gruza w rozmowie z TVN24:
To nie jest nowy podatek. To jest implementacja dyrektywy Unii Europejskiej z 2016 roku. […] To wyraz uszczelniania europejskiego systemu podatkowego.
Rzecz w tym, że unijna dyrektywa, o której mówi wiceminister (ATAD), nakazuje wprowadzenie exit tax do 2020 roku. Tymczasem minister finansów Teresa Czerwińska zapowiedziała, że nowe przepisy mogłyby wejść w życie nieco szybciej, bo już od przyszłego roku.
Podatek obowiązuje w wielu krajach UE, w tym we wszystkich krajach „starej Unii”. Proponowane przez rząd warunki również nie są szczególnie restrykcyjne w porównaniu z sytuacją w innych pastwach. Dla przykładu, w Danii opodatkowaniem objęte są aktywa już o równowartości 500 tys. zł.
Nowy podatek jak pańszczyzna?
Fakt, że propozycja jest inspirowana wytycznymi z Brukseli, a exit tax płacą już obywatele innych krajów UE, nie przekonuje ekspertów. Ekonomista Marek Zuber porównał podatek do pańszczyzny:
To obowiązek wykonania pewnej pracy wynikający z przywiązania do ziemi. A to będzie właśnie takie przywiązanie do ziemi, bo jeżeli będziemy chcieli uciec od tej ziemi, to zostaniemy ukarani.
Wątpi przy tym w skuteczność podatku. Jego zdaniem najbogatsi i tak znajdą sposób na jego uniknięcie, a exit tax uderzy głównie w mniejszych graczy. Na antenie TVN24 BiS obawy zgłaszał również publicysta ekonomiczny Grzegorz Cydejka. Widzi on zagrożenie przede wszystkim w spadku atrakcyjności Polski w oczach zagranicznych inwestorów:
Zwłaszcza w sytuacji nierównowagi, gdy Polska będzie miała wprowadzony taki podatek, a inne kraje nie. Wtedy pojawia się ten znak zapytania i pytanie: czy iść do kraju, z którego trudno wyjść?
Tym bardziej zastanawiający, jego zdaniem, jest pośpiech w implementacji dyrektywy. Cydejka krytykuje też walkę z optymalizacją podatkową za wszelką cenę. „Jeżeli ktoś w sposób przestępczy unika podatku, to jest przestępcą, ale to są dwie różne sytuacje. Do optymalizacji podatkowej prawo ma każdy” – twierdzi.
Jaka jest Wasza opinia na temat propozycji wprowadzenia exit tax?
Dodaj komentarz
1 Komentarz do "Podatek za przeniesienie majątku za granicę? Znamy szczegóły tzw. „exit tax”"
Pomysł jak najbardziej ok. Oby tylko nie wylać dziecka z kąpielą.